Nasze Wilkowyje: RÓŻNICA

2022-06-19 2:16:12

Narzekali my dzisiaj trochu na swoje baby. Nie robimy tego często, góra raz na miesiąc, no chyba że się coś zdarzy, to wtedy codziennie, póki nie przejdzie. Poczucia winy u nas nijak nie ma, bo one narzekają na nas co godzina, a jak się cuś zdarzy to non stop. Taki był właśnie dzień, że Solejuk z chałupy musiał uciec, bo mu baba brzęczała. A o co? A o dobre serce. Było tak: kolega z wojska Solejuka wczoraj odwiedził, to się napili. Przy czym trzeba wam wiedzieć, że kolega z wojska, to znaczy z więźnia, bo Solejuk w żadnym wojsku nie był, a w więźniu i owszem. No ale kto powie kolega z więźnia, żeby wszystkim przypomnieć, że siedział, choć to dawno i nieprawda? To znaczy prawda, ale zatarta, że się tak po papudziemu wyrażę. No więc napili się solidnie, rano kac, to Solejuk piwko wypił, żeby humorów nie mieć i z żoną nie zaogniać, bo po pierwsze primo Solejuk na kacu humorzasty, a po drugie primo Solejukowa nie za bardzu lubi, jak go koledzy z wojska odwiedzają. A tu nagle Solejukowa mówi, że kurs pilny ma z pierogami, nie ma sprawy mówi Solejuk w porywie dobrego serca, za kółko siada, a ślubna mu każe w alkomat dmuchać. No bo ma. Jest taki jeden Kazik, co muzykom każe w alkomat dmuchać przed koncertem i to szykana jest, ale jak kobita każde dmuchać przed jazdą, to wiadomo, że doświadczona i przezorna, o transport firmowy dba. Więc z pierogami Marianek pojechał, a Solejuk na ławeczkę uciekł, żeby mu nie brzęczała. Przy czym z tym brzęczeniem, to anderstejtment jest, bo jak Solejukowa brzęczy, to pól wsi na baczność staje.

Najlepiej Solejuka rozumie Hadziuk, bo jego też brzęczliwa i jak brzęczy, to drugie pół wsi na niechcianym podsłuchu jest. Moja Jola jeszcze gorsza. Bo słowa nie powi, ino oczami zranionej sarny na mnie patrzy, a że talent aktorski ma, to sarna gorzej poraniona niż za przeproszeniem mamusia Bambi. Tego też się wytrzymać nie da, choć Hadziuk i Solejuk twierdzą, że gorzej mają bo oczy zranionej sarny nic a nic po wsi się nie niosą i co jak to mówią wydarza się w Vegas, zostaje w Vegas. A ich jak ślubne wenę językową mają, to potem ich ze trzy dni palcamy z chichotem baby wytykają. Ostatnio Hadziukowa na przykład wykrzyczała Hadziukowi, że łba mu nie rozbije jedynie dlatego, że ma łeb jak arbuz i się boi, że mu zamiast mózgu pestki wylecą. To go we wsi arbuz nazywali. A o co poszło? Niestrawność miał i rzeczywiście na gębie może trochu zielony, a rzygał na czerwono. Hadziukowa od razu, że alkoholik, w ogóle jej do głowy nie przyszło, że z alkoholem nie miało to nic wspólnego, tylko zagrycha nieświeża była. My owszem rozumiemy, że jak chłop rzyga na ulubioną kanapę, to nie jest to szczyt marzeń kobiety na weekend, ale z drugiej strony wyraźnie chory był, a choremu się trochu troski i wyrozumienia należy.

Jak już my się wyżalili na baby i z uczuciem pochylili nad samymi sobą, to nas zastanowiło, czemu Japycz nic nie mówi. Przeca jego Michałowa musi najgorsza, bo nawet biskup ucieka, gdzie pieprz rośnie jak Michałowa w złym humorze. Ale Japycz mówi, że ona w domu miód malina, wszystko co złe na progu plebanii zostawia, może czasem za troskliwa trochu i za nadto chętnie przypomina mu ile ma lat, ale narzekać na nią nie będzie, bo nie ma za co. Reguły może w domu trochu koszarowe, ale jasne i jak się na żadne transgresje nie porywa, to mir domowy nieskazitelny ma. Co to te transgresje, to my nie pytali, bo musi coś z seksem, a seks ludzi po osiemdziesiątce, to u nas tabu jest i słusznie.

Japycz wyrwany z zamyślenia ożywił się lekko i pyta Solejuka: Lubisz się napić? Ba! To czemu tyle nie pijesz co Myćko? – pyta. Myćko? Ten degenerat? Tożby mnie moja zabiła. Acha! – mówi Japycz – tak myślałem. I milknie.

Na zagadki mu się zebrało. Ale zagadki Japycza zazwyczaj sens jakiś mają, więc kolejna godzina zeszła nam na zgadywaniu. I wyszło nam, to znaczy Hadziukowi i mnie, bo Solejuk namiętnie zaprzeczał, ale własnego rozwiązania nie podał, że jedyna różnica między Myćką a Solejukiem to krewka żona. A różnica spora i zasadnicza.

Jakoś my wcześniej do domu poszli, bo po czemś takim narzekać już było słabo, a ja to jeszcze na pole żem zaszedł, kwiatków Joli nazrywać, że tą moją różnicą zechciała zostać..

Pietrek

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *