HISTORIA. O powstaniu styczniowym – Mikołaj Wasiliewicz Berg

2018-01-28 4:38:45

22 stycznia 1863 r. Tymczasowy Rząd Narodowy wydał manifest ogłaszający powstanie styczniowe – największe polskie powstanie narodowe


Była to wojna partyzancka trwająca do jesieni 1864 r., w której stoczono ok. 1,2 tys. bitew i potyczek. Długo nie zakończy się spór o ocenę powstania styczniowego rozpoczęty jeszcze przez jemu współczesnych. Spór, w którym po jednej stronie przeciwnicy powstania kładli niewątpliwe osiągnięcia polityczne Aleksandra Wielopolskiego, uzyskującego w Petersburgu istotne ustępstwa na rzecz rodaków (np. polonizacja szkolnictwa i administracji), a po drugiej zwolennicy walki stawiali polską potrzebę wolności inspirującą do działań rewolucyjnie nastrojoną warszawską młodzież akademicką. Spór wówczas dzielący partię „białych” (właścicieli ziemskich, zamożnych mieszczan opowiadających się za porozumieniem z caratem i partią „czerwonych” (młodzieży prącej do powstania) przygasł w chwili, gdy „biali”, zmuszeni okolicznościami, wsparli powstanie wywołane przez „czerwonych”.

To spór, w którym dziś jedni wskazują na wielkie ofiary, jakie poniosła substancja narodowa, na zabitych, wywiezionych na Syberię, wcielonych do rosyjskiego wojska powstańców i na wywłaszczone, przejęte przez obcych majątki (zwłaszcza straty na Kresach okazały się dotkliwe). Inni – w tej grupie był Marszałek Piłsudski – z dorobku powstania styczniowego czerpali pełnymi garściami; przecież i konspiracja organizowana przez Komendanta, i Polskie Państwo Podziemne w czasie okupacji były wzorowane na strukturach podlegających powstańczemu Rządow Narodowemu. Byli też tacy, którzy uważali powstanie styczniowe za jedno z ważniejszych wydarzeń kształtujących nasz współczesny naród, uważając, że „należy rozdrapywać rany, by nie zarosły błoną podłości”.

Lista polskich twórców, którzy wprost lub pośrednio odnieśli się do powstania styczniowego, jest długa. Są tam: Sienkiewicz, Prus, Żeromski, Orzeszkowa, Giller, Norwid, Giertych, Piłsudski, Iwaszkiewicz, historycy, z prof. Stefanem Kieniewiczem na czele, i wielu, wielu innych. Wszystkich łączy spojrzenie z polskiej perspektywy. A jak powstanie styczniowe postrzegali Rosjanie?

Fiodor Berg zleca zadanie
Mikołajowi Bergowi

W połowie 1864 r. kierujący rosyjską administracją w Królestwie hrabia Fiodor Fiodorowicz Berg zlecił rosyjskiemu historykowi i dziennikarzowi, Mikołajowi Wasiliewiczowi Bergowi (zbieżność nazwisk przypadkowa), opracowanie historii ówczesnych wydarzeń. Autor otrzymał od zleceniodawcy pisemne zapewnienie, że nigdy nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za oceny zawarte w przygotowanym przez siebie materiale. Berg publikował swoją pracę w odcinkach w „Russkoj Starinie”. Później całość, zebrana w czterech grubych tomach, została wydana kosztem rządu rosyjskiego.

Po wydrukowaniu któryś z dygnitarzy rosyjskich zorientował się, jaki jest duch publikacji, i podniósł alarm, skutkiem którego książka została szybko wycofana i zniszczona. Ocalało jednak trochę egzemplarzy i m.in. dzięki temu książka Mikołaja Berga została wydana w tłumaczeniu na polski w 1906 r. we Lwowie pod tytułem „Zapiski o polskich spiskach i powstaniach”, aż w dziesięciu tomach. Nie wydaje się możliwe, byśmy doczekali się jej wznowienia w całości, jest jednak dostępna w internetowych bibliotekach cyfrowych. Znaleźć można również w antykwariatach „Zapiski o powstaniu polskim w 1863 i 1864 roku” w jednym tomie, wydane przez Verbę z Chotomowa w 1991 r. Relacja jest tam doprowadzona do czerwca 1861 r., tj. obejmuje jedynie wybraną część dzieła Berga. Prawdopodobnie rzecz cała była planowana szerzej, lecz nie spotkała się z dostatecznym zainteresowaniem czytelników, by wydawca zdecydował się na kontynuację edycji.

Czy ta książka jest obiektywną relacją o wydarzeniach w połowie XIX w.? Wiadomo, że każdy historyk relacjonuje przeszłość, posługując się aparatem naukowym ukształtowanym w ramach szkoły historycznej, z której się wywodzi, i opiera się na własnej ocenie ważności wydarzeń. Książka Berga, choć z pewnością nie jest wolna od błędów (jak każde ludzkie dzieło), ma jednak dwie ważne cechy, które przesądzają o jej wartości. Po pierwsze, autor uzyskał pełny dostęp do rosyjskich archiwaliów i możliwość zebrania relacji rosyjskich uczestników wydarzeń. Tego nie miał nikt inny z piszących o powstaniu ani wówczas, ani później. A drugą wartością jest to, że Berg mógł sobie pozwolić na względny obiektywizm. Klęska polska była tak wielka, straty poniesione przez nasz naród tak olbrzymie, iż Rosjanie ówcześni byli przekonani, że z Polakami nie będzie już problemów. Rosyjski historyk nie miał więc żadnego politycznego powodu, by kłamać, a jeszcze do tego dostał wspomniane już wcześniej zapewnienie bezkarności.

Jak sam Berg zaznaczył we wstępie do „Zapisków”, korzystał szeroko również z polskich źródeł. Przywołuje wydaną na emigracji historię powstania pióra Agatona Gillera (członka Rządu Narodowego) i… liczne protokoły zeznań aresztowanych polskich, konspiracyjnych polityków.

Błędy Rosjan

Berg pisał, że polskie powstania koncentrowały się w zaborze rosyjskim nie tylko dlatego, iż tu, w Warszawie, było centrum polskiego życia politycznego i kulturalnego. Jego zdaniem do tego przyczyniała się też strona rosyjska, charakteryzująca się „niezwykłą umiejętnością drażnienia wszystkich w ogóle i każdego z osobna, bez żadnej potrzeby lub przyczyny”. Uważał, że zarząd zaboru rosyjskiego był „bezwładny” i niekonsekwentny, przerzucając się od skrajnej surowości do pobłażania bez granic. To warte podkreślenia, że historyk krytykuje władze swego państwa, odwołując się do standardów europejskich, również przez nas dziś akceptowanych. Oczekujemy przecież i obecnie od władz racjonalności, obiektywności, poszukiwania konsensu z zainteresowanymi, opartego na spokojnym, nieemocjonalnym wyważeniu racji i interesów.

Rosyjski historyk ostro krytykował politykę kadrową caratu, przeciwstawiając ją polityce w innych krajach europejskich. „Na rządcę prowincji biorą pierwszego z brzegu starszego w służbie generała lub kogoś cieszącego się protekcją wpływowej osobistości, nie pytając, czy człowiek ten ma odpowiednie przygotowanie, zdolności i wiadomości” – napisał, dodając kilka stron dalej – „w Rosji upadają tylko ludzie z talentem i charakterem, niepozwalający na poniewieranie sobą wszelkiemu plugastwu, znajdującemu się u góry, i czujący, że zachowanie swej ludzkiej godności droższe jest nad wszelkie ordery i możliwą służbową karierę”.

Potyczka powstańcza w lesie w Radomskiem
Fot. biblioteka narodowa

Przesłanki wybuchu

Relacjonując okres przedpowstaniowy, Berg zauważył, że czołowych przedstawicieli władz rosyjskich cechowały niekonsekwencja i bezwolność. Opisując postępowanie środowiska skupionego wokół namiestnika Gorczakowa w okresie masowych demonstracji, zwracał uwagę na to, że warszawscy Rosjanie bagatelizowali znaczenie rozruchów, oszukując samych siebie, a przede wszystkim – oszukując miarodajne środowiska w Petersburgu, bardzo długo nastawione życzliwie do polskich aspiracji i przeciwne stanowczości.

Otoczenie cara, przekonane o tym wcześniej przez Aleksandra Wielopolskiego, łudziło się bowiem długo, że Polacy zrezygnują z aspiracji niepodległościowych, gdy otrzymają liberalne koncesje. Rosjanie mylili się co do intencji margrabiego, zapominając, że „nie ma takiego Polaka, w jakichkolwiek okolicznościach i na jakimkolwiek stanowisku postawionego, który by rozwiązał sprawę polską w duchu i kierunku interesów rosyjskich”.

Te złudzenia pozwoliły radykalnej młodzieży studenckiej w Warszawie na organizowanie licznych manifestacji pod bokiem rosyjskich sił zbrojnych.

Za wyjątkowo nieroztropne ze strony władz Berg uznawał tolerancyjne podejście do wielkiej ucieczki warszawskiej młodzieży przed branką. Rosjanie uważali, że młodzież wróci po kilku dniach zorientowawszy się, że konspiracyjny Rząd Narodowy nie jest w stanie zapewnić jej uzbrojenia i utrzymania w lasach będących miejscem koncentracji. Rosjanie nie docenili energii i sprawności organizacyjnej naszych pradziadków oraz nie zdali sobie sprawy z tego, że w chwili wybuchu także przeciwnicy powstania nie pozostawią rodaków bez pomocy i wsparcia. Gdy już doszło do walki, stronnictwo „białych” się do niej przyłączyło.

Nierozumne władze

Berg przeglądał akta tajnej policji rosyjskiej i stwierdził ze zdumieniem, że „szpiegowano przeważnie ludzi nieszkodliwych i obojętnych, spiskowców zaś nie dostrzegano wcale albo powierzchownie”.

Mikołaj Berg stanowczo wykluczał sugestię, że powstanie zostało sprowokowane świadomie przez stronę rosyjską. Nie potrafił jednak wyjaśnić takich np. decyzji, jak ta o dyslokacji jednostek kozackich do Rosji koleją petersburską po sprzedaniu wyćwiczonych, ostrzelanych koni na targach w Królestwie. Te konie trafiły w wielkiej części do powstańczych partii, czego można było się przecież spodziewać…

Berg przyznawał się jednak, że i jemu, upoważnionemu do dostępu do wielu źródeł, nie było łatwo ustalić przesłanki istotnych decyzji. Cytuje, podzielając opublikowaną w rosyjskiej gazecie ocenę trybu podejmowania decyzji na carskim dworze w okresie poprzedzającym wybuch powstania: „Nie było żadnej jawności, nic, co by odpowiadało pojęciom pracy i publicystyki w europejskim słów tych znaczeniu, żadnej opinii publicznej… nigdzie nie okazywano najmniejszego zajęcia dla spraw i kwestii najżywotniejszych dla Rosji; nikt o niczym nie wiedział, nikt o nic nie pytał, toteż nikt nie miał o sprawach tych jasnego pojęcia i wyrobionego zdania”.

Polacy i …Polki

Berg posunął się do efektownego stwierdzenia, że Rosjanie wywołują powstania „do spółki z Polakami i gdyby Polacy nie byli Polakami, tj. gdyby byli zgodniejsi i nie rozpadali się na tyle różnorodnych stronnictw, gdyby w swych działaniach politycznych okazywali więcej ładu organizacyjnego i wytrwałości, już by się Polska dawno wyzwoliła”. Nie podzielał więc naszego, polskiego przekonania, że konspiracja podlegająca Rządowi Narodowemu była wzorową organizacją (sprawność administracji carskiej, cywilnej i wojskowej, oceniał też nisko). Postrzegał Berg wyjątkową rolę kobiet w polskich działaniach niepodległościowych: „Kobieta polska jest wiecznym, nieubłaganym i niewyleczonym spiskowcem… Polak może być białym, czerwonym, czarno-żółtym – słowem różnych odcieni i kolorów, Polka tylko czerwoną być może”.

„Polki w ogólności są przystojne; wszystkie wrą i kipią, prawdziwe małe, ruchome wulkaniki! Ich niczym niepowstrzymana wyobraźnia rozwija się i ulatuje w niezmierzone przestworza. Kobieta polska jest cała wyobraźnią, promieniem, modlitwą!”.

Refleksje spisane zostały w drugiej połowie XIX w., gdy o komunizmie sowieckim nikomu się nie śniło, „czerwona” Polka nie oznacza więc w żadnym razie Polki komunistki. Pomijając takie marginalne anachronizmy, stwierdzić musimy, że Mikołaj Berg dobrze nas, Polaków, poznał i że chyba przez te 150 lat specjalnie się nie zmieniliśmy…

Piotr Świątecki

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *