Dosi – historia bionicznego psa. PIESTORIUS
2016-02-05 4:28:41
W Lecznicy Legwet w Legionowie przeprowadzono pierwszą w Polsce i wciąż pionierską na świecie, operację częściowej amputacji kończyny i zastąpienie ubytku bioniczną protezą. Po około 2 miesiącach od zabiegu o Dosi (czytaj: Dozi) rozmawiamy z dr. Krzysztofem Zdebem, chirurgiem prowadzącym operację
Krzysztof Zdeb: – Operacje integracji szkieletu pacjenta z protezą są wykonywane na świecie. U ludzi tego typu pacjentów jest już wielu (np. niepełnosprawny biegacz Oscar Pistorius). Pierwszym zwierzęciem był słynny kot Oscar zoperowany przez prof Fitzpatricka w Wielkiej Brytanii. Wciąż jednak tego typu procedury należą do rzadkości. Na świecie obecnie zostało poddanych tego typu procedurze 25 zwierząt, a takich jak Dosi, gdzie implant zastosowany jest powyżej stawu skokowego, raptem kilka.
TiO: – Skąd pomysł?
Dosi jest dogiem niemieckim. Ciężkim psem, który nagle zakulał. Badania wykazały najgorszy scenariusz, albowiem Dosi ma nowotwór kości. U zwierząt jedyną formą leczenia jest amputacja kończyny, a niestety nierzadko eutanazja, jako metoda skrócenia cierpienia. U tak dużego i ciężkiego psa poruszanie się na 3 kończynach jest nie lada wyzwaniem. Opcja eutanazji naprawdę była brana pod uwagę.
Dzięki współpracy z łódzkim Technoparkiem opracowaliśmy implant, który został umieszczony do kości w taki sposób, że jego wolna część wystaje przez skórę. Zastosowanie odpowiedniej budowy przestrzennej implantu i odpowiedniego stopu tytanu, warunkuje integrację tkanek pacjenta z wszczepem. Skóra wokół implantu w tym momencie jest w pełni wygojona. Do części zewnętrznej domontowana jest proteza z tworzywa sztucznego, dzięki której pies jest w stanie podpierać się, chodzić, a ostatnio, jak mówią opiekunowie, nawet drapać się za uchem. To dopiero 5 tygodni od czasu operacji, a wyniki leczenia są bardzo zadowalające. Pies bardzo dobrze zaadaptował się do poruszania na protezie.
Czy Dosi musi przyjmować jakieś leki?
W chwili obecnej Dosi nie przyjmuje żadnych leków przeciwbólowych ani antybiotyków. W rozpoznaniu histopatologicznym postawiona została diagnoza kostniakomięsaka, bardzo agresywnego nowotworu kości i dlatego dostaje chemioterapię. Kroplówka podawana jest co 3 tygodnie, a pacjent toleruje ją bardzo dobrze.
Jakie jest rokowanie?
Niestety o tego typu nowotworze kości wiadomo jest, że wraca. Prędzej czy później należy spodziewać się przerzutów. Średni czas przeżycia to kilkanaście miesięcy. Przed zabiegiem wykonaliśmy skan tomograficzny całego ciała, który nie potwierdził obecności innych ognisk nowotworu. Z pewnością adiuwantowa (dodatkowa) chemioterapia ma na celu właśnie ograniczenie tempa powstawania przerzutów odległych. Dosi jest i tak dosyć leciwym psem. Jak na doga niemieckiego 7 lat to już stosunkowo dużo i mimo, że wciąż zachowuje się jak szczeniak, to jednak jest z pewnością pacjentem geriatrycznym.
Jakie są dalsze plany?
Pies jest cały czas poddawany rehabilitacji, która ma na celu doskonalenie umiejętności poruszania się na implancie. Jednocześnie modyfikowany jest kształt protezy na bieżąco. Jest to konieczne, bo tak naprawdę sposób poruszania się na bionicznym implancie jest inny niż na prawdziwej kończynie. Analizujemy nagrania wideo na bieżni i podczas normalnego poruszania się po ziemi. Dzięki analizie ruchu w zwolnionym tempie jesteśmy w stanie zmienić kształt stopy czy ukątowania protezy w taki sposób, aby móc wykonać jak najbardziej ergonomiczny kształt przy jednocześnie najmniejszej masie protezy. Pacjenci z protezami bionicznymi trochę inaczej odczuwają poruszanie się na niej. Nie jest to bowiem obciążenie przymocowane do ciała, jak to ma miejsce przy zwykłych protezach. Drgania i siły przenoszone są bezpośrednio z protezy na kość i odbierane przez układ nerwowy pacjenta. Po kilku miesiącach od zabiegu ludzcy pacjenci potrafią jeździć na nartach czy grać w piłkę.
My liczymy, że Dosi na wiosnę ruszy przy rowerze.
Czy to jeszcze weterynaria, czy nie eksperymenty na zwierzętach?
Z pewnością nie można powiedzieć, ze tego typu operacja jest standardową procedurą. Chociażby ze względu na tak małą liczbę przypadków. Jednak dostępność publikacji w tym temacie zarówno z medycyny ludzkiej, jak i weterynaryjnej, pozwala nam nie traktować tego zabiegu jako eksperymentu. Jednocześnie trzeba wiedzieć, że dokonania w dziedzinie implantologii, to kilkadziesiąt lat ciężkiej pracy naukowców, a także miliony zoperowanych pacjentów na całym świecie.
Wprowadzanie nowych metod leczenia zawsze budzi wątpliwości natury etycznej. W przypadku Dosi alternatywą tak naprawdę była jedynie eutanazja zwierzęcia. Celem pracy chirurga weterynaryjnego jest funkcjonalny, bezbolesny, komfort życia. To jest bardzo ważna informacja, bo życie pacjenta w weterynarii nie jest wartością samą w sobie, tylko właśnie komfort życia. Ktokolwiek, kto spotkał Dosi i widzi jak ona się zachowuje, wie, że ta czwarta noga była jej potrzebna.
red. fot. Katarzyna Kałdunek