Akumulator samochodowy kontra zima
2019-01-29 9:24:02
Nie ma się co łudzić. Zima to nie jest dobry czas na jazdę autem. Rankiem wielu Polaków dzielnie skrobie szyby i próbuje odpalić swoje samochody. Problemy zaczynają się, gdy padnie akumulator. Na wypadek takiej sytuacji warto mieć w bagażniku kable rozruchowe, a w telefonie wpisany numer do profesjonalnej pomocy drogowej.
To nie mit. Są osoby, które zimą w ogóle nie wyjeżdżają swoim autem z garażu. Trzymają wóz pod ciepłym kocykiem i czekają na wiosnę. Sami korzystają z komunikacji miejskiej, pociągów, a gdy pogoda dopisuje – chodzą pieszo lub jeżdżą na rowerze.
Na takie rozwiązanie nie może sobie pozwolić zbyt wielu Polaków. Głównie dlatego, że nie daliby rady dotrzeć do pracy, korzystając wyłącznie z komunikacji miejskiej. Dlaczego? Kto mieszka w Warszawie, ten musi znać rozkład jazdy autobusów, tramwajów lub metra. Ale jeśli ma dom na wsi, a od najbliższego przystanku dzieli go 40-minutowy spacer, to sprawa zaczyna się komplikować. Jest jeszcze gorzej, gdy rano nie tylko musi zdążyć na czas do pracy, ale jeszcze zawieźć dzieci do szkoły, przedszkola, niani oraz podwieźć małżonka np. do biura. W takiej sytuacji samochód jest niezbędny.
Misterny plan organizacji rodzinnego życia runie niczym domek z kart, gdy rankiem… padnie akumulator. Wówczas kierowca, albo poradzi sobie sam, albo wezwie pomoc drogową, która zajmie się awaryjnym uruchomieniem pojazdu.

Gdy padnie akumulator nie każdy jest w stanie poradzić sobie sam – z braku narzędzi, dodatkowego zasilania w prąd lub wiedzy i umiejętności. Dlatego czasami potrzebna jest pomoc fachowca.
Akumulator a zima
Żeby w zimowy poranek ruszyć w drogę, najpierw trzeba otworzyć samochód. To może nie być proste, gdy zamek zamarznie. Dlatego dobrze jest nosić w kieszeni kurtki czy torebce niewielki odmrażacz do zamków. Wystarczy popryskać i zamek znów będzie działać. Gdy już wsiądziemy do auta, zazwyczaj od razu próbujemy uruchomić silnik. I tu ważna uwaga! Najpierw odpalamy auto, a dopiero po chwili włączamy nawiew ciepłego powietrza na szyby.
Włącznik od świateł możemy wcisnąć dopiero przed ruszeniem w drogę. W ten sposób nie obciążamy zbytnio akumulatora. Jest to szczególnie istotne w przypadku samochodów, które są parkowa pod chmurką – na przykład na parkingu, przy chodniku lub przed posesją.
Gdy jednak auto nie chce odpalić – mimo, że próbowaliśmy kilka razy – może to oznaczać, że padł akumulator. Co wtedy zrobić? Żeby upewnić się, czy rzeczywiście rozładował się akumulator, najlepiej jest sprawdzić ile wynosi napięcie prądu elektrycznego. W tym celu trzeba skorzystać z woltomierza czy potencjometru.
Kable rozruchowe – co warto wiedzieć?
Tylko, który kierowca wozi w bagażniku lub trzyma w garażu woltomierz albo potencjometr? Umówmy się, że takich osób jest niewiele. Ba! Nie każdy kierowca posiada chociażby kable rozruchowe.
Zresztą w awaryjnej sytuacji same kable rozruchowe nie rozwiążą problemu. Potrzebny jest jeszcze drugi samochód z naładowanym akumulatorem, do którego można podłączyć takie kable. Ostatecznie zamiast auta może być sam akumulator, ale w pełni naładowany.
Zanim zabierzemy się do reanimacji naszego akumulatora, sprawdźmy, czy nie zamarzła znajdująca się wewnątrz ciecz (elektrolit). Jeżeli już do tego doszło, nawet nie próbujmy podłączać kabli. Ładowanie takiego akumulatora może zakończyć się eksplozją.
Równie ważne jest też, aby korzystać z nieuszkodzonych kabli rozruchowych odpowiedniej grubości. Zalecany przekrój dla samochodów osobowych to 16 mm², jednak w marketach często można znaleźć cieńsze i przez to bardzo tanie kable.
Warto pamiętać, że im grubsze kable, tym większe bezpieczeństwo podczas ładowania. Kable nagrzewają się, a w skrajnych przypadkach może nawet dojść do ich stopienia.
Zanim zaczniesz działać, poznaj zasady bezpiecznego uruchamiania samochodu w awaryjnych sytuacjach.
Jak podłączyć kable rozruchowe?
Kable rozruchowe mają zazwyczaj 3 m długości. Dlatego samochód, z którego chcemy czerpać prąd, powinien stać jak najbliżej naszego auta.
Najważniejsze zasady korzystania z kabli rozruchowych:
- plus zawsze podłączamy do plusa, a minus do minusa,
- plusowy jest kabel czerwony, a minusowy kabel czarny,
- zacznij od podłączenia kabla czerwonego,
- nie ma znaczenia, czy klemę plusową podłączysz najpierw do rozładowanego akumulatora, czy do naładowanego,
- kabel czarny (minus) podłączasz najpierw do akumulatora naładowanego; następnie drugą klemę zaciskasz na masie samochodu, w którym padł akumulator (żabki możemy przymocować np. do bloku silnika).
Awaryjne uruchamianie samochodu
Dopiero chwilę po podłączeniu klem możesz spróbować uruchomić silnik. Gdy się to uda, nie usuwaj od razu kabli. Poczekaj przynajmniej kilka lub nawet 10 minut aż akumulator wystarczająco się naładuje. I już możesz ruszać w drogę!
Gorzej będzie, gdy ani Ty, ani nikt z sąsiadów nie posiada kabli rozruchowych. Wówczas – jeśli chcesz dojechać do pracy – powinieneś wezwać pomoc drogową.
Pomoc drogowa zajmuje się nie tylko holowaniem samochodu, ale też awaryjnym uruchamianiem aut na miejscu – czyli na przykład na parkingu w centrum miasta
Fachowcy szybko przyjadą na miejsce i zajmą się awaryjnym uruchomieniem samochodu. Mogą odpalić pojazd przy pomocy kabli rozruchowych. Sprawdzą też, czy może być inna przyczyna tego, że auto nagle odmówiło posłuszeństwa. Dlatego przejrzą i w razie potrzeby wymienią bezpieczniki. Upewnią się również, czy nie doszło do awarii immobilisera lub autoalarmu. Takie sytuacje wbrew pozorom nie należą do rzadkości.
Ostatecznie, gdy pracownicy pomocy drogowej nie będę mogli znaleźć przyczyny usterki na drodze, odholują pojazd do warsztatu. Dopiero tam, przy użyciu specjalistycznych narzędzi, będą mogli stwierdzić, co jest przyczyną awarii.z wisowy na miejsce awa