Nasze Wilkowyje: O EMPIRII
2022-07-17 2:23:39
Wyszło słońce i rozmowy na ławeczce od razu inne. Po pierwsze mniej paliwa trzeba, by utrzymać ciepło. Po drugie szybciej człowiek wchodzi w nastrój filozoficznej akceptacji wszystkiego. No bo ciepłe alko szybciej swoje robi. Japycz opowiadał, że w pewnych kręgach, jak się pije, to się nie mówi, bo alkohol trzymany w ustach szybciej do mózgu się wchłania. No ale to barbaria jakaś, my pijemy, żeby pogadać.
No więc, panie władzo, było tak: zaświeciło słoneczko i grzało całkiem po letniemu. Dużo my nie wypili, jeno Japycz młody nie jest i szybcij go rozłożyło. Nie tak dosłownie, tylko filozoficznie. Bo słońce dużo witaminy de posiada, a jak wiadomo ona do filozofowania jest niezbędna, bo inaczej strasznie ponura ta filozofia. Solejukowa nawet twierdzi, że te wszystkie hegle, nicze i kanty to się z pochmurnej pogody biorą, długich zim itepe. Myśleliśmy, że chodzi o heble, znicze i przekręty, ale to mylno interpretacja była.
No już przechodzę do rzeczy, ale bez tła, to się nie da, bo to właśnie o tło się rozeszło. Bo Japycz jak się napił, to mówi, że wedle niektórych teorii, to świat się już skończył jakiś czas temu, a to co zostało, to procesy gnilne i powidoki istnienia. Przeciwko procesom gnilnym, to my nic nie mamy, bo bez gnicia nie ma fermentacji, a bez fermentacji ławeczka smutna i pechowe teorie dla ludzkości mogą z tego powstać. Poszło o te powidoki istnienia. Zapał nas jakiś ogarnął, no bo jak już tylko powidoki zostały, to korzystać trzeba koniecznie i bez zwłoki. Więc że na mnie kolej była, to po Mamrota poszedłem i z rozpędu wziąłem jeszcze dwa, ponad zwykłą liczbę. W tej kolejce rozważali my głównie czy powidoki to lepiej widać po ciemku czy po jasności. Zgody nie było, bo być nie mogło, skoro Hadziuk myślał, że powidoki to widoki po seksie, a ja żem nic nie myślał, tylkom głupawki dostał, bo ten powidok to straśnie śmieszne słowo i dziwnie inne od innych. No bo panie władzo, sam pan zobaczy: słuch – posłuch, strach – postrach, wuj – powuj, daj – podaj, wszystko zwykłe słowa, a taki widok ma powidok i to już jest słowo filozoficzne, więc w kolejnej kolejce debata była, co takiego w tym widoku się ukrywa. Na pozór nic. Sklep, ławeczka, kościół, przystanek – niby jak zawsze, ale inne. Nie że w słońcu, tylko z tego niepewnego istnienia. Bo to chodzi o to, czy świat jak się kończy, to zaczyna od rzeczy czy od ludzi. Mnie się zdało, że musi od ludzi, bo gdyby rzeczy najpierw znikły, to goluśki tłum by se wisiał we próżni jak jakaś kosmiczna plaża dla nudystów. Więc logiczne, że najpierw ludzie. Albo zwierzęta. Ale to na jedno, bo nam Japycz wytłumaczył, że człowiek też zwierzę, nie tylko w sensie, że bydlę i świnia, ale też tak ogólnie. No i że te ludzie i zwierzęta, to pewnie będą znikać stopniowo, bo jakby na raz, to żadnego powidoku by nie było.
Więc to nieprawda panie władzo, że my pijane poszły kobity obmacywać, bo my macali wszystkich, nawet Myćkę, chociaż miał widły i nie z powodów zbereźnych, ale filozoficznych. Rozchodziło się nam o to, od której to części ciała powidok się zaczyna. I jak Hadziuk Więcławską w pośladek uszczypnął, to nie żeby jej dietę jakąś sugerować, ale dlatego, że jak się długo na czymś siedzi, to się szybciej zużywa, więc my myśleli, że może od tego się to znikanie zaczyna. I siebie my też obszczypali, panie władzo, sumiennie, więc żadne mi-tuu w grę nie wchodzi. Nie, Violetki my nie szczypali, panie władzo, tak bardzo pijani to my nie byli, żeby zapomnieć, że pan posterunkowy bardzo nie lubi, jak się pana żonie pewną młodzieńczą rozwiązłość przypomina.
Także podsumowując, to nie burdy były, tylko próby empirycznego potwierdzenia teorii Japycza i z tego powodu wnioskujemy, żeby nas już w areszcie nie trzymać, bo się późno robi i niedługo nasze żony się dowiedzą.
Pietrek