ZE SMAKIEM. Pokochaj siebie, a wtedy cały świat też pokocha Ciebie!
2021-02-21 4:19:06
Masz już wszystko co chciałeś mieć, co chciałaś mieć. Wydaje ci się, że wszystkie twoje materialne potrzeby zostały już zaspokojone

Jadwiga Wołynik
j.wolynik@tio.com.pl
Jesteś w związku lub jesteś sam, ale to twój wybór, akceptujesz to. Masz kontakt telefoniczny z rodzicami, masz kontakt z dziećmi, masz dobrą pracę, masz zajęcie, które uważasz za satysfakcjonuje cię, masz, masz, masz… Ale gdzieś w zakamarkach duszy, jest jakieś miejsce, które zieje pustką, nie możesz tej pustki zapełnić żadnymi zastępczymi rzeczami. Nowe buty, nowe auto, nowe mieszkanie. Ale ta pustka zawsze wraca, odradza się. Jest jak nawracający głód, to głód miłości.
Od dzieciństwa uczono nas, że wszystko czego potrzebujemy musimy dostać z zewnątrz! I kiedy czujesz ten ból, ten głód, tą pustkę, zaczynasz szukać na zewnątrz, szukasz drugiej osoby, która zapełni ci tą pustkę, przyniesie spokój. Młode dziewczyny marzą o ślubie, widzą siebie w bajkowej, białej sukni, obok wymarzony książę ze snów.
Sam fakt złożenia przysięgi w obecności świadków, ma w nich uzupełnić brak, brak który woła z głębi siebie. Ale, jeśli to będzie nawet najpiękniejsza ceremonia, wymyślona przez profesjonalnego specjalistę od ślubów, za kosmiczną cenę, to i tak… nie zapełni głodu miłości, to jak beczka bez dna, której nie da się zapełnić winem. Ten brak to brak związku z samym sobą.
Aby zagłuszyć ten niemy krzyk, człowiek zaczyna rozglądać się nerwowo dookoła, szuka osób, które potwierdzą, że jest dostrzeżony. Stara się zwrócić na siebie uwagę strojem, zachowaniem, tatuażem, czym potrafi. Gdy jest dostrzeżony, czuje się akceptowany. A gdy jest akceptowany, to… kojarzy to z poczuciem miłości i byciem kochanym. A to nieprawda, to złuda.
Ogromna większość z nas (chociaż myślę, że nie wszyscy),była w pewien sposób niewidzialna dla swoich rodziców. Nie jest to naturalnie, mój osąd, nie mówię, że rodzice nie dopełnili swojej roli, ponieważ nie dostrzegali nas. Tu nie ma winnych, absolutnie. Chce tylko pokazać, skąd takie odczucia się biorą. Bo kiedy zrozumiemy, to będziemy wiedzieli co zrobić z tym, aby brak zaspokoić. Kiedy nie miałeś kontaktu emocjonalnego z rodzicami i kiedy prosiłeś o uwagę, oni nie byli w stanie tej uwagi ci dać. Byli na tę chwilę zajęci czymś innym, bardzo ważnym dla nich w danej chwili. Może byli ciągle zapracowani, może zmęczeni, a na pewno nie mieli świadomości, że brakiem uwagi, tak bardzo mogą skrzywdzić, tak bardzo kochane przez nich dziecko. Przecież pracują, aby zapewnić byt, zapłacić za wakacje, korepetycje, dentystę, witaminy itd!
Oni nie mieli wiedzy, świadomości, nie rozumieli, że zwyczajne przytulenie do serca, poświęcona na chwilę uwaga, kilka odpowiedzi na trudne dla dziecka pytania o życiu, jest w przyszłości bezcennym darem i kapitałem dla dziecka. Nie zastanawiali się nad tym, że najpiękniejsza zabawka czy ubranko zniszczy się w krótce, a to co najcenniejsze dla drugiego człowieka, CZAS, bezcenny czas, byłby najpiękniejszym i najwartościowszym darem. Oni też zostali wychowani w „zimnych” domach, gdzie na dzieci nie zwracano uwagi. Dzieci miały być posłuszne, pomocne, mało absorbujące i miały się dobrze uczyć. W mojej pamięci przetrwało nawet takie powiedzenie, „dzieci i ryby głosu nie mają”. Rodzice nie mogli podzielić się z nami tym, czego sami nie doświadczyli, nie dostali od swoich rodziców.
Nasi rodzice byli też amatorami, nikt im nie dał instrukcji jak żyć, jak wychować potomstwo. Tego nie uczą w żadnej szkole.
Rodzicom przeważnie wychowanie dzieci wiąże się z tym, jak nauczyć pociechę by być grzecznym i posłusznym, gdzie rozdaje się nagrody za akceptowalne zachowanie, gdzie nie daje się marginesu na błąd. Dziecko z urodzenia ma być doskonałe i wiedzieć wszystko. Tym sposobem dziecko tylko w połowie czuje się akceptowane, a w połowie czuje się odrzucone. W tej lepszej połowie czuje się kochane, ale w drugiej samotne i odrzucone. A ono ma prawo do błędu, dopiero uczy się życia. Przecież nawet pełna dojrzałość, nawet starość, też ma prawo do błędu. Żyjemy, aby doświadczać. Z popełnionych błędów wyciągamy wnioski, odbieramy lekcje życia i uczymy się, do końca się uczymy, to nieprzerwany proces.
Chcę powiedzieć, że ofiarowanie bliskim swojego czasu, uwagi, jest rzeczą wręcz bezcenną i że warto mieć z dziećmi pełen kontakt emocjonalny, to ich ogromy kapitał na trudną drogę życia.
Trzeba pytać dzieci jak myślą i co myślą, razem rozwiązywać problemy, razem rozmawiać o emocjach i uczuciach.
Przez początkową drogę życia to my, rodzice prowadzimy nasze dzieci za rękę, przyjdzie czas, że wzmocnione naszą uwagą, wiedzą, miłością bezwarunkową, poczują się bezpiecznie i puszczą naszą dłoń, dalej pobiegną same.
Po czym poznać dobrego mistrza? Po tym jak radzi sobie jego uczeń i jak uczeń przerasta mistrza.
To rodzice pokazują dziecku jak radzić sobie z emocjami, bo jeśli dorosły nie radzi sobie z gniewem czy relacjami, to dziecko to widzi, uczy się, że dorosły nie daje sobie rady, okazuje słabość, bezradność, więc jak od dziecka można oczekiwać, że sobie poradzi, skoro dorosły swoim przykładem pokazuje, że to niemożliwe?
Dziecko rośnie, bez dojrzałości emocjonalnej, jest słabe i zagubione, nie ma poczucia mocy i siły.
Jeśli dorośli nie dali ci poczucia akceptacji, bycia dostrzeżonym i bycia kochanym, które to dałoby ci takie wewnętrzne przekonanie, że zasługujesz na kochanie niezależnie kim jesteś, jaki jesteś, jak wyglądasz, co robisz. Jeśli jako dziecko nie miałeś akceptacji, nie miałeś więzi emocjonalnej z rodzicami, to czy nie czułeś się samotny? To stąd bierze się później w dorosłym życiu głód miłości i to dokuczliwe uczucie samotności, które chodzi za tobą nawet wtedy, gdy jesteś w związku i z rzeczy materialnych masz prawie wszystko. Tak w głębi jestestwa tworzy się brak, studnia bez dna, której nie sposób zapełnić, a wszystko cieszy tylko chwilę. Pozostaje nadzieja, że z zewnątrz przyjdzie ukojenie, może nowy związek, nowe auto i już będę szczęśliwy?
Ten sam głód jest też powodem zdrad i tkwienia w toksycznych związkach. Co te relacje utrzymuje? Podświadome przywiązanie do drugiej osoby. A czym? Nadzieją, że ta druga osoba zaspokoi wreszcie ten ogromny głód wewnętrzny, potrzebę spełnienia, brak miłości, przyjaźni, akceptacji. Na początku związku każdy zachowuje się wzorcowo, jednak z czasem wygrywa prawdziwe ja. Głód miłości leży u podstaw wszystkich nieszczęśliwych związków i toksycznych relacji. Z czasem, zachowujemy się bez szacunku dla siebie, nie akceptujemy się takimi jakimi jesteśmy. Wniosek nasuwa się sam, nie jesteśmy szczęśliwi i nie czujemy spełnienia ani bezpieczeństwa, głód akceptacji i miłości powraca. Przyczyna tkwi w tym, iż z miejsca w jakim wyrosłeś i wychowałeś się, nie dostałeś bezwarunkowej miłości, twoje potrzeby emocjonalne nie zostały zaspokojone. Zabrałeś głód w dorosłe życie. Nie zdając sobie z tego sprawy, wydaje ci się, że nakarmisz się miłością, którą dostaniesz na zewnątrz od drugiego człowieka.
Cóż z tego, że partner oddaje ci całego siebie, całą swą miłość, w najlepszej wierze. Ty tego daru nawet nie potrafisz wziąć.
Niestety, ten pierwotny głód możesz zaspokoić tylko ty sam. Musisz dotrzeć sam do siebie i dać sobie pełną akceptację, pełną miłość i uwagę jakiej nie dostałeś nigdy dotąd, nigdzie. Wtedy uzdrowisz sam siebie. Jeśli pokochasz sam siebie, dasz sobie uwagę, akceptację, niezależnie od wieku jaki masz, wyglądu, wykształcenia czy grubości portfela itd.
Tak, ja akceptuje siebie takim, jakim jestem, tak powiedz głośno. Nakarm miłością siebie, powiedz sobie; jestem wyrozumiały, nie osądzam. Wtedy zupełnie inaczej będą wyglądały twoje związki z innymi ludźmi.
Na początek uświadom sobie, że ten głód jest w tobie, że go jeszcze nigdy nie nakarmiłeś. Odkąd pamiętasz, to ustawicznie szukasz kogoś, kto ten głód zaspokoi. Jesteś jak głodna psina, która za marny ochłap poliże ręce darczyńcy i na dodatek jeszcze merda ogonkiem, w nadziei na poczucie bezpieczeństwa. To jest objaw braku akceptacji dla samego siebie. Nie czekaj na to co możesz, lub nie, dostać z zewnątrz. Zaakceptuj siebie takim jakim jesteś, już dziś. Już dziś jesteś wystarczająco mądry, ważny i piękny, aby cię szanować, doskonały w każdej sferze życia. To, czego najbardziej potrzebujesz jest w tobie, w zasięgu twoich ramion, dosłownie. Dostrzeż samego siebie, doceń to co robisz dobrze, co jest miłe i piękne. Skoncentruj się na tym, co w tobie najlepsze i pozytywne. Jeśli ty sam widzisz tylko wady, to akceptacji i miłości będziesz szukał u innych. Nie odpychaj samego siebie oczekując, że inni ludzie zachowają się inaczej. Tak długo jak krytykujesz i nienawidzisz samego siebie, to tak długo inni będą postrzegać ciebie, właśnie tak samo, jak ty sam to widzisz. Zaopiekuj się sobą, pokochaj siebie. Dopóki tego nie zrobisz ty sam, nikt inny nie zaspokoi twojego głodu.
Każdego dnia, wstając rano, obejmij się ramionami i powiedz: jestem z tobą i zawsze z tobą będę. Kocham cię i jestem twoim przyjacielem, wspieram cię i zawsze będę cię wspierał w każdej sytuacji jaka się zdarzy, zawsze i wszędzie będę twoim przyjacielem. Zawsze, niezależnie od sytuacji, zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze, niezależnie co się zdarzy – zawsze ci pomogę. Niezależnie co się zdarzy w moim życiu- będę dla ciebie dobry – stąd wiem, że nigdy nie będę samotny.
Nie proszę o uwagę i akceptację u innych ludzi. Ja sam, mam wszystko czego mi potrzeba. Jestem dla siebie najważniejszy, potrzebny i kochany.
Jeśli ty sam pokochasz siebie bezwarunkowo, wtedy i inni pokochają tak ciebie. Do tej pory szukałeś na zewnątrz, ale teraz już wiesz, że najpierw trzeba spojrzeć w głąb siebie, tam jest siła i moc. Pochwal siebie, jeśli coś ci się uda, to powiedz do siebie: jestem z siebie dumny! Jak najczęściej przytulaj siebie do serca. W ten sposób, dzień po dniu, wzmocnisz siebie. Zawsze chciej swojego największego dobra, masz w sobie wszystko, aby głód miłości, ten który cię trawi od dzieciństwa, nakarmić. Tylko dostrzeż siebie tak, jak dotąd nikt do tej pory, nigdy ciebie nie dostrzegł! A wtedy i inni dostrzegą ciebie i obdarzą miłością bezwarunkową.
J.W.
Wszystkim Czytelnikom, w ŚWIĘTO ZAKOCHANYCH i KOCHANYCH
– przypominam słowa piosenki „Zabiorę Cię”
zespołu Kancelarya :
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie jutra, słodki smak,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie słońce dla nas wschodzi,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie wolniej płynie czas,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie szczęściu nic nie grozi.
Dość mam już pustych dni,
I świąt których nie było,
Między nami jest coś
Nie zaprzeczaj mi…
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie jutra, słodki smak,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie słońce dla nas wschodzi,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie wolniej płynie czas,
Zabiorę Cię, właśnie tam,
Gdzie szczęściu nic nie grozi.
Czekam na jeden gest,
Wiara jest Twoją siłą,
Jestem pewien, że wciąż,
Potrzebujesz mnie…
Dzień przemija za dniem,
Znów nam siebie ubyło,
Życie zbyt krótko trwa,
Więc…