U SĄSIADÓW. Czy Niemcy ukryli tam majątek zrabowany z pobliskich dworów i pałaców? SREBRO Z ŁAJSKICH GÓREK
2015-11-28 4:42:11
Mazowsze też może mieć swój „złoty pociąg”. Znajduje się, albo znajdował w mało znanych trzech „górach” w okolicach Łajsk, w powiecie legionowskim.
OLGA GAJDA
olga-gajda@wp.pl
Po Powstaniu Warszawskim do usypanych w lesie kopców Niemcy mieli zwozić ciężarówkami różne przedmioty. Kilkanaście lat po wojnie jeden z mieszkańców znalazł tam srebrną paterę. O tych rewelacjach opowiada Grzegorz Marciniak, szwagier znalazcy. Już na wstępie wszelkich poszukiwaczy skarbów czy militariów wojennych przestrzegamy o grożącym im niebezpieczeństwie. W opisywanych niżej nasypach mogą znajdować się bowiem różnego rodzaju pociski i niewybuchy. Poszukiwań lepiej nie prowadzić więc na własną rękę. Trzy „srebrne góry” znajdują się w lesie, w pobliżu miejscowości Łajski. Tylko podczas spotkania z panem Grzegorzem natknęliśmy się tam na stary podkład kolejowy i pozostałość rury od piecyka, który zapewne służył Niemcom do ogrzewania się w ziemiankach.

Grzegorz Marciniak na tle pierwszej góry
Srebrne łyżki i taca
– Mój teść nazywał się Jan Osiecki. Był mieszkańcem Łajsk. Tuż po zakończeniu II wojny światowej, do niego i okolicznych domów przychodził „Ruski”. To był Rosjanin, a może Ukrainiec, który służył w niemieckim wojsku. Przychodził na tańce albo wódkę i płacił za to srebrnymi przedmiotami – mówi Grzegorz Marciniak, mieszkaniec Łajsk. Ten żołnierz wiele mówił po wódce. Opowiadał, że pilnował składów na trzech górach. Podpytywany skąd ma srebrne przedmioty, mówił, że podczas Powstania Warszawskiego Niemcy „gruz” przywieźli trzema samochodami ciężarowymi i wyładowali skrzynie. Jak się jednak upił dopowiadał, że w tym gruzie było srebro. Wiedziało o tej sprawie może 5 czy 6 osób.
– Natomiast w latach 60-tych, kiedy mój szwagier miał 16 lat znalazł przy jednej górze srebrną paterę – informuje pan Marciniak. Był to czas, kiedy znajdowało się tam dużo karabinów, poniemieckich hełmów i pocisków. Ludzie znajdowali też kostki materiałów wybuchowych. – Ponad 20 lat temu sam znalazłem tutaj poniemiecki hełm i puszkę po konserwie amerykańskiej – mówi pan Grzegorz. Jego zdaniem gromadzenie sreber i innych drogocenności w łajskich górach było zorganizowaną niemiecką akcją na zlecenie wysoko postawionej osoby. Nie jest wykluczone, że zwożony majątek był zrabowany z pobliskich dworów i pałaców.

Nierówności na szczycie mogą wskazywać miejsce wysadzeń
Doły w górach
Przeszliśmy z panem Grzegorzem trzy góry wzdłuż i wszerz. W trakcie oględzin nasz rozmówca (z zamiłowania historyk, który nie ukończył jednak studiów na tym kierunku) dzielił się z nami swoimi i rodzinnymi przypuszczeniami.
– Jeszcze mój szwagier pamięta, że w latach 40-tych XX w. w górach były dziury do środka. Obecnie nie ma po nich śladu… To tam mogły być składowane materiały wybuchowe. Teraz są inne wgłębienia, po miejscach, gdzie Niemcy podczas II wojny światowej porobili aneksy mieszkalne i składowe. Znajdowały się one w ziemiankach wykopanych w bokach gór. Te pomieszczenia były przykryte drewnianymi balami. Od dawna nie ma po drewnie śladu, bo po wojnie ludzie pozabierali je do budowy domów i na opał – dodaje.
Zastanawiające znalezisko
Chodząc po „srebrnych górach” natknęliśmy się na ciężki, zardzewiały przedmiot, który może być podkładem kolejowym.
– To może być podkład do mocowania szyny. Prawdopodobne, że niemieccy żołnierze w rowie strzelniczym chcieli ułożyć szyny, by do schowków zwozić przedmioty z oczyszczania miast albo materiały wybuchowe. To możliwe, gdyż Niemcy wybudowali w Skrzeszewie wiadukt, który kończył się w polu (na jego miejscu jest obecnie nowy wiadukt). Dodatkowo, niedaleko Niemcy układali tory kolejowe, które mieszkańcy rozebrali w 1945 r., po zakończeniu wojny – mówi nasz rozmówca. „Ruski”, czyli obcokrajowiec z niemieckiej armii ukrywał się po wojnie właśnie za filarem wiaduktu.

Pozostałości po pobliskich bagnach
Zaczęło się od poligonu
– Ludzie mówią, że przed I wojną światową w Łajskach był tzw. „Pionier Park”, czyli skład saperski. Ruscy mogli trzymać tutaj materiały wybuchowe. Zresztą dalej w Łajskach, obok torów kolejowych były koszary rosyjskie – mówi pan Marciniak. Według pana Grzegorza te trzy nasypy powstały jeszcze przed I wojną światową. Pamiętał je z tamtego okresu jego teść. Na początku znajdowały się na pustym polu, niczym nie zarośniętym. Górki te zostały usypane z ziemi zebranej wokół nich. Gołym okiem to widać, bo wokół nasypów są symetryczne doły. Pan Marciniak uważa, że wzniesienia były częścią strzelnicy. – Strzelnica ta jest przecież w centrum trójkąta trzech fortec: Modlin, Zegrze i Cytadela Warszawska. Po prostu była poligonem armii carskiej – przekonuje. Ponadto na znalezionej w pobliżu drewnianej taczce (takim sprzętem wwożona była ziemia na nasypy) ktoś wyciął napis po rosyjsku dowodzący, że pochodzi ona z 1904 r. Teść pana Grzegorza i inni ludzie w jego wieku pamiętali, że do 30-tych lat XX w. przy górkach były resztki baraków. Wedle oceny pana Grzegorza, strzelnica główna znajdowała się przy drugiej górze. Dlaczego? Dlatego, że przed tym nasypem jest rów o długości około 200 metrów, który ma szerokość około 2 m. Takiego rowu nie ma przy pozostałych nasypach.
o.ga
Historia miejsca
Jak podaje Wikipedia, w 1864 r. wieś Łajski należała do hr. Augusta Potockiego. Z kolei na internetowej stronie mazowsze.szlaki.pttk.pl/598-pttk-mazowsze-miasto-legionowo czytamy, że pod koniec XIX w. władze carskie wykupiły od hr. Augusta Potockiego tereny leżące na północ od stacji kolejowej. Wybudowano w tym czasie w okolicy kilkadziesiąt drewnianych budynków. Na początku XX w. na przykład kompleks koszarowy w Jabłonnie był dużym miasteczkiem wojskowym, w którym stacjonowały: 191. Drohiczyński Rezerwowy Pułk Piechoty, Oddział Balonowy Warszawskiego Rejonu Ufortyfikowanego, 4. Batalion Kolejowy. Służyło tu około 3,5 tys. żołnierzy. Ciekawe są również dane z internetowej strony Powiatu Legionowskiego. Otóż w zachodniej części gminy Wieliszew zachowały się pozostałości 3 rosyjskich fortów sprzed I wojny światowej. Należały one do zewnętrznego pierścienia obrony Twierdzy Nowogieorgijewsk (Modlin). Ich budowę Rosjanie rozpoczęli w 1912 r. Zachowały się szczegółowe dane o tym, kto pomagał w tych pracach. Byli to mieszkańcy pobliskich wsi, którzy za roboty na rzecz wojska otrzymywali wynagrodzenie. To co robili, musieli zachować w tajemnicy. Przy modernizacji Fortu IV zatrudnionych było ponad tysiąc robotników i 200 podwód (wozów zaprzęgniętych w konie). Oprac. o.ga