Rajd o smaku szampana
2016-12-13 7:53:57
Jesień większości posiadaczy pojazdów zabytkowych kojarzy się z końcem sezonu zlotów i rajdów. Nie dotyczy to jednak imprez tematycznych, które odbywają się tylko jesienią. Do takich należy winobranie w sercu Francji, w Szampanii. Z tej okazji producenci szampana organizują co dwa lata imprezę „48 heures d’automobiles anciennes de Troyes”.
Przyjechało około 400 pojazdów z kilka krajów Europy, w tym ekipa polska składająca się z 13 samochodów. Nasza ekipa, jak zwykle, wzbudzała duże zainteresowanie, gdyż prezentowała pojazdy rzadkie i unikalne. W tym roku, między innymi, reprezentowały nas potężny „American LaFrance” z 1919 roku (3 tonowy amerykański wóz pożarniczy z silnikiem o pojemności 14.5 litra), „Rambler” z roku 1903, dwukrotny uczestnik legendarnego rajdu London-Brighton, „Brusch” z 1911 roku, który pochwalić się może drewnianą ramą i drewnianymi osiami, okutymi tylko stalowymi skuwkami zakończonymi piastami kół. Do grona wspaniałych weteranów zaliczyć także trzeba bardzo rzadkiego „Austro-Daimlera ADR5” z końca lat 20, z bardzo nowatorskim silnikiem konstrukcji Ferdynanda Porsche. Do starszych pojazdów należało także moje wyścigowe BMW DA3 z 1930 roku, którego wyprodukowano tylko 150 egzemplarzy. Największą jednak sensację wzbudzał mastodont, dinozaur motoryzacji, jakim był wspomniany wcześniej napędzany łańcuchami samochód American LaFrance. Rambler i Brusch jeździły tylko „wokół śmietnika” (przejażdżki lokalne w okolicach hotelu), a resztę trasy wożone były lawetami. 200 kilometrów po pagórkach Szampanii nie służyło także mastodontowi (uszkodzona chłodnica), buntował się także Austro-Daimler (problemy z zapłonem). Skapitulowało także moje BMW, bo nie służyły jemu strome górki pokonywane z prędkością ponad 70 km/godz. Bywały także momenty śmieszne, kiedy swoim BMW rocznik 1930 jechałam za Ferrari 348, oczywiście także zabytkowym.
Formuła imprezy jest bardzo ciekawa, i jej głównym założeniem było, by stare samochody obejrzało jak najwięcej okolicznym mieszkańców. Wszystkie pojazdy zostały podzielone na cztery grupy, i każda grupa jeździła po innych trasach przepięknej Szampanii. Przy okazji zatrzymywaliśmy się przy wytwórniach perlistego trunku, degustowaliśmy i po promocyjnych cenach robiliśmy zapasy na Sylwestra (we Francji kierowca może degustować do 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu). Przy okazji zjadaliśmy fajny obiad (także polewany różnymi winami), podczas którego poznawaliśmy francuską kuchnię z nieodłącznymi serami i owocami morza. Tak minęły piątek i sobota. Niedziela była odpoczynkiem dla wszystkich i wszystkiego. Auta nareszcie cichutko stały wystawione na staromiejskim bulwarze, my zaś mogliśmy po raz pierwszy obejrzeć pojazdy wszystkich uczestników rajdu. Na wszechobecnych stoiskach można było skosztować szampana i dokupić kolejne butelki do własnej piwniczki.
Do rajdu Szampanii pasuje jak ulał powiedzenie, że była to impreza wytrawna, choć bardziej pasuje tu określenie BRUT, bo tylko taki może być dobry szampan.
I ja tam byłam, i szampana piłam.
Katarzyna Kuligowska
ps. określenie SEC (wytrawny) stosuje się tylko do win, szampan jest zawsze BRUT.
1 komentarz
Szkoda, że nikt nie komentuje zamieszczanych w tygodniku tekstów. Dzięki systemowi komentarzy autorzy wiedzą czy tekst podobał się i czy w przyszłości warto pisać do tygodnika.