Przekleństwo hodowli

2016-10-25 2:13:46

Hodowla zwierząt ma na celu pozyskanie odpowiednich ich właściwości w zależności od zapotrzebowania. Odnosić się może do zwierząt gospodarskich, gdzie hodowla bydła mięsnego nacelowana jest na odpowiednie przyrosty czy właściwości tkanek pod względem oceny stricte konsumenckiej. Inny sposób hodowli zakłada dobór koni do pracy w polu a inny pod siodło. Dobierając odpowiednie cechy u rodziców oczekujemy ich pojawienia się w odpowiednich proporcjach i następnego pokolenia. Takie to trochę prymitywne GMO.

KRZYSZTOF ZDEB
lecznica@legwet.pl
U zwierząt gospodarskich można by się posilić o stwierdzenie, że hodowla jest podyktowana względami logicznymi. Niestety w mojej ocenie w hodowli zwierząt towarzyszących już dawno przestaliśmy kierować się rozumem. Oczywiście istnieją linie psów użytkowych czysto myśliwskich, czy stróżujących, gdzie względy estetyczne są mniej istotne niż uwarunkowania użytkowe. Niestety są one w znacznej mniejszości. Podstawowym kryterium doboru osobników jest eksterier, czyli wygląd. Czasami doprowadzając do powielania się pożądanych cech takich jak chociażby skrócenie trzewioczaszki u buldogów, bokserów czy kotów perskich doprowadzać może do utrwalania się chorób, które mogą być zagrożeniem dla zdrowia i życia zwierzęcia.

Niestety w dużej mierze te choroby są monitorowane dopiero kiedy odgórnie zostanie narzucony obowiązek, a często dotyczy to chorób dających wyraźne objawy kliniczne. W Polsce, wspomniane zwierzęta z zespołem ras brachycefalicznych wynikającym ze skrócenia pyska, są normalnie dopuszczane do rozrodu bez ograniczeń, bez względu na stopień deformacji gardła czy podniebienia.

O ile choroby narządu ruchu takie jak dysplazja stawów łokciowych, dysplazja stawów biodrowych i osteochondroza są monitorowane w niektórych liniach, to wynika to z dotkliwości objawów. Te same choroby mogą dotyczyć psów mniejszych jak chociażby jamniki czy westy. Nie ma obowiązku monitoringu tych ras. Moim zdaniem dlatego, że objawy pojawiające się u nich nie są tak wyraźne jak u psów ras dużych i olbrzymich. Podobnie u dużych ciężkich kotów rasy maine coon czy brytyjczyków dochodzić może do występowania objawów dysplazji stawów biodrowych które w większość nie obejmują kulawizn a raczej niechęć do wyskakiwania na meble.

Autor jest lekarzem weterynarii. Zajmuje się przede wszystkim chirurgią i ortopedią

Autor jest lekarzem weterynarii. Zajmuje się przede wszystkim chirurgią i ortopedią

Za granicą naszego kraju gdzieniegdzie obowiązują przepisy obligujące hodowców psów ras miniaturowych do monitorowania przez upoważnione ośrodki częstotliwości występowania nadwichania rzepek. Choroba dotyczy bardzo dużego odsetka zwierząt u nas coraz popularniejszych. Te małe, nierzadko niespełna dwukilogramowe psy, jak Yorki, chichuachua czy pinczery miniaturowe są bardzo sprawne, a ich zdolności kompensacyjne są niesłychanie duże. DLatego też mało ludzi przywiązuje należytą uwagę do sprawności narządu ruchu. Pojawiające si nawet silne kulawizny rzadko budzą niepokój opiekunów czy hodowców. W wielu przypadkach utrwalone zmiany nie są łatwe do leczenia chirurgicznego i prowadzą do trwałej niepełnosprawności.

Wiele wad o podłożu hodowlanym obecnie daje się monitorować poprzez badania genetyczne. Możliwe, że z czasem paleta dostępnych badań znacznie się powiększy, co jest wynikiem rozwoju nauki. Z naszej strony ważne jest dążenie do wykonywania jak największej liczby badań profilaktycznych mających na celu wykrycie chorób, a co najważniejsze wykrycie bezobjawowym nosicieli niepożądanych genów.    (kz)

Komentarze

1 komentarz

  1. kati odpowiedz

    A może wreszcie któryś ze specjalistów napisze wyraźnie których ras NIE POWINNO się rozmnażać, które rasy przenoszą genetycznie chorobliwe deformacje itp. Są rasy bardzo ciekawe, które nie przenoszą żadnych genów chorobliwych czy wręcz śmiertelnych (tzw. geny letalne). Mało kto z czytelników o tym wie i wybiera rasę pieska czy kotka tylko po wyglądzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *