MITOLOGIA PUTINOWSKIEJ ROSJI
2022-03-27 1:38:40
Analiza bieżącej sytuacji w Rosji i Ukrainie po inwazji sił rosyjskich. Najbardziej prawdopodobne strategiczne i polityczne cele inwazji Rosji na Ukrainę – Tomasz Piechal, analityk ds. Ukrainy
Obrazki z moskiewskiego koncertu na Łużnikach, gdzie w dobie masakry ludności cywilnej na Ukrainie, dziesiątki tysięcy Rosjan wyrażało swoje poparcie dla armii, u wielu wzbudziły szok. Automatycznie nasuwały się także negatywne skojarzenia z totalitarnymi wiecami poprzedzającymi wybuch II wojny światowej. Nie można jednak tego wydarzenia traktować inaczej, aniżeli w kategoriach naturalnego akordu wypływającego z putinowskiej koncepcji budowy rosyjskiej tożsamości. Ta swoista mitologia współczesnej Rosji została skonstruowana z elementów głęboko zakorzenionych w rosyjskiej kulturze, to zlepek idei i haseł sięgających zarówno czasów carskiego imperium, jak i Związku Radzieckiego. Ten swoisty kolaż był budowany przez ostatnie dwie dekady na potrzeby tworzenia neo-Imperium Rosyjskiego. I właśnie dlatego, dla lepszego zrozumienia, co stoi za decyzjami Putina, jakie są punkty odniesienia jego i jego akolitów (artykuł Miedwiediewa o Polsce dobrze także to obrazuje), warto spojrzeć w przeszłość – z jej perspektyw lepiej bowiem można zrozumieć rosyjską teraźniejszość. O tym tekst poniżej
MITOLOGIA PUTINOWSKIEJ ROSJI
Patrząc na współczesną Rosję nie można uciec od wrażenia echa, coraz bardziej niewyraźnego, zniekształconego, którego źródło skrywa się gdzieś w cieniu przeszłości. To rosyjska historia, która się powtarza lub którą chce się powtórzyć – w zmienionej scenerii, w dobie Internetu, social mediów i wysokich technologii; historia pełna poprzycinanych na współczesne potrzeby idei, haseł, odniesień.

Podobnie jest z całą mitologią używaną przez Kreml. To ona stanowi podstawę ich działań, decyzji, jak i ma sankcjonować – poprzez zrozumienie i akceptację – ich kroki przez rosyjski lud. Uwidacznia się ona w warstwie symbolicznej, jak i narracyjnej – czyli poprzez to, co kremlowskie elity mówią, do czego się odwołują, a także, co często (choć nie zawsze, dla dużej części to tylko ideologiczny sztafaż, koniunkturalnie przyswojony i łatwo wymienialny) myślą, jak postrzegają świat i Rosję. Poniżej jej główne filary 

Rosja jako kraj wyjątkowy, ze specjalną misją dziejową
To przekonanie głęboko zakorzenione w rosyjskiej kulturze. Wiara w niezwykłą dziejową misję Moskwy sięga swoimi korzeniami końca XV wieku, kiedy popularność zaczęła zdobywać idea „trzeciego Rzymu”, gdzie Rosja miała stać się kontynuatorką Bizancjum i centrum jedynej prawdziwie chrześcijańskiej religii – prawosławia. Na przestrzeni wieków idea wyjątkowości Rosji zyskiwała również inne odcienie – jako centrum prawdziwej słowiańskości (ruch słowianofilski), protektorki pokoju w Europie (w I poł. XIX wieku), źródła rewolucji socjalistycznej (za czasów ZSRR), aż wreszcie ostoi konserwatywnych wartości (przełom XX i XXI wieku). Co istotne, nawet z pozoru przeciwstawne sobie ruchy społeczno-polityczne, jak słowianofile czy tzw. zapadniacy (okcydentaliści, „zachodniacy”), przy wszystkich swoich różnicach, mieli cechę wspólną – wszyscy postrzegali Rosję jako kraj o wyjątkowym znaczeniu dla losów świata, państwo mesjanistyczne. I tak też przez lata starał się „sprzedawać” światu Rosję Władimir Putin, jako przeciwwagę dla „zgniłego Zachodu”.
Rosja jako wyzwolicielka uciśnionych
Na przestrzeni wieków zmieniały się obiekty rosyjskiego „wyzwalania”. Idee słowianofilskie pchały (albo raczej – uzasadniały ideologicznie) wojny Imperium Rosyjskiego o wyzwolenie czy to ludów słowiańskich spod jarzma Osmańskiej Porty, czy to ludności ruskiej spod jarzma „polskich panów” (w XVII wieku, jak i na początku wieku XX), czy to „zdrajców Słowiańszczyzny” (czyt. Polaków) spod wpływów Zachodu. Następnie nadeszła epoka oswobodzania ludności socjalistycznej spod jarzma kapitalistów, czy to Europy spod jarzma faszyzmu (za czasów ZSRR). Rosja po prostu zawsze lubiła uzasadniać swoje wojny jako czyny szlachetne, oswobodzicielskie, w imię większej idei, ochrony uciśnionych. Nie inaczej jest we współczesności – w wypadku wojny na Ukrainie, Kreml od lat stosuje argument o obronie – ich zdaniem – represjonowanej i mordowanej ludności rosyjskojęzycznej. I jak zwykle w takich wojnach, nie przeszkadza mu to bestialsko mordować i uciskać „wyzwalanych”.
Rosja jako kraj, którego ofiara jest niedoceniana
To bardzo potężny element rosyjskiego fundamentu postrzegania świata – dojmujące poczucie niedocenienia, niesprawiedliwości i wykorzystania przez państwa i narody za których „wolność” przelewano rosyjską krew. O takim rozczarowaniu można mówić w połowie XIX wieku, gdy Rosja zaczęła postrzegać siebie jako głównego obrońcę „starego porządku” w Europie – wpierw ratując Europę przed dyktatorem, Napoleonem, a następnie chroniąc europejskie dwory przed rozlewem rewolucji i obaleniem (interwencja na Węgrzech w 1848 roku). Mimo tak wielkich zasług, Europa nadal miała nie doceniać rosyjskiej potęgi. Podobne poczucie Moskwa zaczęła krzewić po II wojnie światowej – w końcu to ZSRR uratowało Europę przed dyktatorem, Hitlerem. Miliony radzieckich żołnierzy i ludzi przelało krew w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej (główny mit putinowskiej Rosji zasługujący na oddzielny tekst), a tymczasem Zachód postanowił wywołać „zimną wojnę”. Polacy – wyzwoleni od faszyzmu, a mimo to atakują Rosję, że wprowadziła czerwony terror i okupację? Niewdzięcznicy! Tak samo jak Węgrzy (1956) czy Czesi (1968), których ZSRR obronił przez „zachodnią reakcją”. W wersji współczesnej ten filar rosyjskiej mitologii zasadza się na narracji o „agresywnym NATO”, które nie bacząc na pacyfistyczny charakter Rosji, która zgodziła się na wycofanie swoich wojsk z dawnych państw radzieckiej strefy wpływów, przesuwa swoje bazy coraz bliżej granicy Federacji Rosyjskiej. Ma to być brak docenienia otwartości na dialog, jak i brak szacunku dla „naturalnych rosyjskich sfer wpływów”.
Zachód jako źródło zagrożenia i zdrady
To również wielowiekowa tradycja zakorzeniona w Rosji, której budowa tożsamości w dużej mierze opierała się na sporze między tym ile z Zachodu można czerpać, a na ile trzeba go odrzucać. Przede wszystkim jednak był on źródłem zagrożenia – dla wiary (występny Kościół Katolicki, „jezuickie spiski”), dla ludzi (występna moralność, niebezpieczne idee), a nade wszystko dla władzy (samodzierżawie vs republikanizm; socjalizm vs kapitalizm; autorytaryzm vs demokracja). To z Zachodu miało wpierw napływać zagrożenie rewolucyjne (obalenie samodzierżawia, rewolucja obyczajowa). Zachód miał także Moskwę regularnie zdradzać – zamiast ją wspierać po jej „krwawej ofiarze”, grał w swoją grę, porzucał i oszukiwał Rosję. We współczesnej Rosji praktycznie wszystkie te elementy znalazły swoje miejsce w putinowskiej mitologii – na zasadzie świata przeciwstawnych pojęć, zarówno pod kątem obyczajowym, jak i porządku wartości (demokracja, indywidualizm, liberalizm, wolność słowa itd.).
Zachód traktowany merkantylnie
W związku z wyimaginowanym niebezpieczeństwem płynącym z Zachodu, Moskwa zawsze chciała przede wszystkim traktować go jako „podejrzanego” partnera, z dużą dozą nieufności. Można z nim handlować, można go przekupywać, można się z nim układać, ale przede wszystkim trzeba myśleć o Rosji i jej porządku świata. W wypadku putinowskiej Rosji ta „merkantylna gra” weszła na najwyższy poziom, dzięki korupcji zachodnich polityków, jak i uzależnienia wielu państw Zachodu od rosyjskich surowców (przede wszystkim gazu).
Rosja w izolacji, zaciskająca pasa
Ostatni mit w mojej opinii – ze względu na reżim sankcyjny i problemy gospodarcze – będzie niedługo najbardziej wykorzystywany przez Kreml. Zasadza się on na idei w której Rosjanie – chcąc pozostać wiernymi swoim „wartościom” – muszą być gotowi na zaciskanie pasa. Przede wszystkim wykorzystywane może być doświadczenie Związku Radzieckiego, który odcinał się od zachodniego dobrobytu, starał się przebywać w izolacji od Zachodu, tworzyć alternatywny świat produktów i towarów. Myślę, że przy pogłębiających się skutkach sankcji, Putin i otoczenie postanowią sięgnąć także po jedną z kluczowych legend Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a więc oblężenia Leningradu. Trwało ono 2,5 roku (od września 1941 do stycznia 1944) i pochłonęło życie ok. 1,5 mln ludzi. Dla ZSRR to była heroiczna karta, opiewana dziełami kultury (VII Symfonia „Leningradzka” Dmitrija Szostakowicza), mówiąca o harcie ducha człowieka radzieckiego i o tym jaki los zgotowali mu faszyści (bardzo pojemne pojęcie we współczesnej Rosji). Pytaniem otwartym pozostaje, czy taki mit może zadziałać po trzydziestu latach kapitalizmu w Rosji i wyrośnięciu całego pokolenia dobrobytu. Tak samo, jak to na ile deliryczną wizją jest przestawienie gospodarki wpiętej w globalny system dostaw i naczyń powiązanych, na tory… Centralnie planowane? Wewnątrzkrajowe? Jestem jednak przekonany, że takie wizje mogą mieścić się w uniwersum ideologicznym Putina i przynajmniej części przedstawicieli elit władzy z jego pokolenia. I być może będzie on nośny dla starszych pokoleń i wielu Rosjan, którzy dobrobytu i tak nie zaznali, ale jednak nadal pozostaje cała rzesza ludzi, którzy po prostu przywykli do „małej stabilizacji”. Ten filar jest obecnie najbardziej chybotliwy i dla Kremla niebezpieczny.
Powyższe sześć filarów rosyjskiej mitologii to – znowuż – niepełna i mocno skrótowa lista, mam tego świadomość. Pozwala jednak ona dostrzec, że Putin i jego otoczenie, z pełną premedytacją korzystają z mocno ugruntowanych w rosyjskiej kulturze mitów. To właśnie m.in. ten fakt sprawia, że moskiewska propaganda kierowana do wewnątrz potrafi być tak skuteczna. Korzysta ona bowiem z głęboko zakorzenionych lęków, kompleksów, jak i poczucia wyższości, wpisanych w rosyjską wizję świata i historii.


***
Według wielu Władimir Putin chce zapisać się w historii jako współczesna inkarnacja Piotra I Wielkiego, twórcy imperium i budowniczego rodzinnego miasta obecnego prezydenta Rosji. Na pewno bliski jest mu również „dorobek” Katarzyny II Wielkiej, która jak równy z równym zasiadła przy stole europejskich mocarstw i razem z nimi rysowała mapy podziału świata.
Tymczasem w 22. roku swoich rządów – trzymając się tak lubianych przez niego analogii historycznych – Putinowi na razie najbliżej jest do cara Mikołaja I. Gdy ten rosyjski władca w roku 1855 umarł w kraju odczuwalne było poczucie powszechnej ulgi. To za jego czasów doszło do gigantycznego rozrostu zarówno kadry urzędniczej, jak i rozpowszechnienia się korupcji („Martwe dusze” Mikołaja Gogola powstały w roku 1842 i opisywały właśnie Imperium Rosyjskie za czasów Mikołaja I). On wprowadził ostrą cenzurę, prześladował wielu pisarzy, a także położył zręby pod aparat nadzoru nad państwem tworząc Oddział III – protoplastę „ochrany”, Czeka, NKWD oraz dzisiejszej FSB. To również za jego czasów doszło do ukonstytuowania się rosyjskiej ideologii imperialnej (m.in. w wyniku burzliwych sporów między słowianofilami a okcydentalistami). Mikołaj I był władcą, który podejrzliwie patrzył na Zachód, postrzegał go jako zgniły, słaby, niedołężny i chylący się ku upadkowi (na marginesie rozważań więzionego Michaiła Bakunina, który tak opisał Europę, car miał napisać „Bijąca w oczy prawda”). Był także przeciwnikiem republikanizmu, idei demokratycznych, które uznawał za rządy „kłamstwa, oszustwa i korupcji”.
Mikołaj I u schyłku swoich rządów uwikłał Rosję w wojnę krymską (1853-1856) z Imperium Osmańskim, Wielką Brytanią oraz Francją, którą Moskwa sromotnie przegrała – okazało się, że jej armia była anachroniczna, źle dowodzona i niegotowa do takiej walki (m.in. pod kątem sprzętowym, gdzie wielu rosyjskich żołnierzy nadal używało karabinów skałkowych). Niektórzy historycy sądzą, że szok wywołany porażkami rosyjskiej armii był dla niego tak wielki, że przyspieszył jego śmierć. Co ciekawe, po latach, rosyjskie elity żywiły dosyć powszechne przekonanie, że Mikołaj I żył „oczarowany wspaniałymi sprawozdaniami”, przez co „nie miał pojęcia o faktycznej sytuacji Rosji” (zapis z dn. 29 września 1868 r. z dziennika Michaiła Pogodina, ważnego rosyjskiego historyka). Nikołaj Bunge (minister finansów za czasów Aleksandra III) pisał: „Cesarz (…) uzyskiwał nieprawdziwe pojęcie o faktycznym stanie państwa”. Czyż nie brzmi podobnie?
***

Tak, mam świadomość, że na końcu również uległem pokusie zbudowania prostych paralel do współczesności. W końcu wiemy doskonale, przynajmniej my, Polacy, że Rosja początku XXI wieku to nie ta sama Rosja, co w połowie wieku XIX. Niemniej, skoro to właśnie Putin i Kreml tak bardzo lubują się w łączeniu różnych wyrywków z kart rosyjskiej historii, czy nie byłoby prawdziwą ironią, gdyby scenariusz, który może się zrealizować, pochodziłby akurat z tych rozdziałów imperialnych dziejów o których oni woleliby nie pamiętać?
22 marca 2022, wtorek, 21:00
Tomasz Piechal – Szkice Wschodnie
– dziennikarz, ekspert ds. wschodnich. Redaktor naczelny TVP Dokument. W latach 2014-2018 analityk ds. Ukrainy w Ośrodku Studiów Wschodnich im. Marka Karpia. Relacjonował dla polskich mediów rewolucję godności oraz aneksję Krymu.