O pamięć historyczną i lepszą edukację. Rozmowa z prof. dr. hab. Janem Żarynem
2015-10-16 9:40:28
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że jest człowiekiem-instytucją: historykiem dziejów najnowszych, pracownikiem naukowym UKSW oraz IPN-u, redaktorem naczelnym miesięcznika „wSieci Historii”, członkiem wielu szacownych gremiów, stowarzyszeń i fundacji, autorem licznych publikacji poświęconych Kościołowi w PRL, stosunkom polsko-żydowskim, emigracji politycznej po 1945 r., ofiarom komunizmu. Jego życiową misją jest przywracanie pamięci historycznej, w której widzi fundament pomyślności Narodu.
Szanowny Panie Profesorze, co sprawiło, że postanowił Pan ze świata nauki i pracy społecznej wejść do świata polityki i ubiegać się o mandat Senatora RP?
Prof. dr hab. Jan Żaryn – Mam nadzieję, że rozpoznałem znaki czasu; jednym z nich jest obowiązek Polaka – historyka podjęcia walki o właściwą pamięć o naszych dziejach. Dziś to kwestia także bezpieczeństwa narodowego. Nikt narodu współwinnego za Zagładę, na dodatek nie rozliczającego się (w odróżnieniu od Niemców) z rzekomych zbrodni, nie będzie chciał traktować jako partnera. To pasmo kłamstw trzeba przerwać.
Dlaczego przy każdej okazji powtarza Pan, że polityka historyczna jest tak ważna dla przyszłości Polski?
W pierwszym rzędzie, jesteśmy to winni naszym przodkom, dzięki którym odkrywamy nasz charakter narodowy. Kiedyś nasze pokolenie pozostanie na łasce Polaków, żyjących w świadomości historycznej, którą dziś budujemy.
Jakie są Pana główne zainteresowania naukowe i społeczne? W tzw. środowisku jest Pan postacią znaną, a jednak ze względu na Pana zaangażowanie w walkę o prawdę historyczną, rzadko jest Pan gościem mediów głównego nurtu…
Gościem mediów głównego nurtu przestałem być po 2010 r. Mam nadzieję jednak, że znaczna część Polaków czyta; tam pozostałem w głównym nurcie. Praca społeczna czy to w ramach SPJN, czy Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów, czy to w formie obchodów 1 marca w Warszawie, czy niezliczonych wykładów historycznych, to wypełnianie przeze mnie pojęcia patriotyzmu. Taka konieczna – wewnętrzna potrzeba.
W orbicie Pana zainteresowań są dzieje Polski w XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem ruchu narodowego i chadeckiego. Jaka jest Pana opinia na temat Marszu Niepodległości? Dlaczego w mediach przedstawiany jest on jako „faszystowski pochód”?
Organizatorzy MN od początku odwoływali się do dziedzictwa obozu narodowego i wybitnych postaci tego ruchu, od Romana Dmowskiego do płk Stanisława Kasznicy, ostatniego KG NSZ, zidentyfikowanego na „Łączce”. To dziedzictwo zostało przez komunistów oplute i zakopane, ze szczególną zajadłością. Dziś, szczególnie młodzież, odkrywa bohaterów i prawdę o Polsce. Dbałość i zabieganie o polski interes narodowy nie jest już postrzegane w kategoriach faszystowskiej zbrodni.
Niejednokrotnie angażował się Pan w sprawy dotyczące Polaków na Wschodzie. Czy Polska jest dziś coś winna naszym rodakom – potomkom deportowanych przez Stalina?
Musimy postarać się, by Polacy mieszkający na dalekiej Syberii czy w Kazachstanie, a także w zagrożonych wojną rejonom Ukrainy, mieli realny wybór, w tym prawo do zamieszkania i podjęcia pracy w Polsce. Przesuńmy się krok do tyłu i podzielmy się naszym terytorium!
Dziś, w obliczu napływu imigrantów do Europy, nasza tolerancja jest wystawiona na próbę. 90% Polaków nie chce przyjmować w naszym kraju muzułmańskich przybyszów. Czy to oznacza, że zasługujemy na miano ksenofobów?
Nie, to znaczy jedynie, że nie mamy zaufania do służb naszego państwa; boimy się terroryzmu, boimy się przeniesienia na chrześcijański grunt islamu, wojującego, także między sobą. Nie chcemy stracić kontroli nad naszym dziedzictwem. Jesteśmy miłosierni, gdy sami decydujemy o porządku tegoż miłosierdzia.
Jakie najważniejsze, konkretne cele do zrealizowania, stawia Pan sobie jako – miejmy nadzieję – nasz przyszły Senator?
Zajmę się polską polityką historyczną, będę promotorem powstania instytutów, czy fundacji, które zaczną ją realizować. Będę zabiegać o pieniądze dla ich działań. Zajmę się edukacją i nauką, szczególnie historią i humanistyką. W końcu, z racji moich zainteresowań historycznych, znam problemy Polonii, potrzeby Polaków na Wschodzie. Będę walczył z reliktami komunizmu, o zadośćuczynienie dla represjonowanych w PRL. Sprawiedliwość nie może być poza zasięgiem prawa stanowionego w III RP.
Na koniec pytanie nieco inne – co Pana zajmuje, gdy znajduje Pan chwile wytchnienia od spraw wyższych? Rodzina? Jakieś hobby, pozanaukowe zainteresowania?
Rodzina to skarb; jestem szczęśliwym mężem, ojcem trójki dorosłych dzieci, dziadkiem 8 wnucząt. Miłość odczuwana i dostarczana, to najlepszy doping także do pracy społecznej i politycznej. A hobby, to podróżowanie. Jestem miłośnikiem architektury, malarstwa czy rzeźby europejskiej. Chcę dotknąć i posmakować wzrokiem katedry gotyckie we Francji, świątynie florenckie we Włoszech czy zaułki Barcelony.
Rozmawiał Robert Szydlik