NIE TYLKO O FRANKACH (część I)
2015-08-13 3:17:14
Społeczny problem kredytów „frankowych” nie pojawił się nagle – jest wynikiem wielu lat sprzecznych z prawem, nieetycznych praktyk banków. Po wzroście kursu franka w styczniu problem zaostrzył się, a w mediach rozpoczęła się wojna informacyjna
Oficjalna narracja w głównych mediach jest jak anegdota o zuchwałym złodzieju. Złodziej włamał się do domu Kowalskich, ukradł telewizor i biżuterię, a złapany przez policję oświadczył, że nic nie odda, bo zwrot łupów „zdestabilizowałby mu jego status życiowy”. Następnie dodał, że Kowalscy powinni być mu wdzięczni, że to on włamał się do ich domu, a nie jego kolega po fachu Marian, bo ten ukradłby więcej. A więc – zdaniem złodzieja – Kowalscy odnieśli wręcz korzyść i powinni mu dziękować.
Taką opowiastkę wciskają też klakierzy banków w temacie kredytów „frankowych”. Najczęściej powtarzanym sloganem jest niemożliwość zwrotu pieniędzy bezprawnie pobranych od kredytobiorców, bo to skutkowałoby „destabilizacją sektora bankowego” (w rzeczywistości zwrot skutkowałoby co najwyżej destabilizacją samopoczucia ich akcjonariuszy przyzwyczajonych do drenażu polskiej gospodarki). Ba! Gdyby teraz minister finansów opodatkował media za używanie pojęcia „destabilizacja sektora bankowego”, do zimy pozbylibyśmy się dziury budżetowej!
Czas przeciwstawić się propagandzie bankowej i nazywać rzeczy po imieniu.
Filary bankowego wyzysku
W ostatnich latach bankom udało się pobrać od Polaków wiele miliardów złotych i jednocześnie zagwarantować sobie kolejne miliardy przez następnych kilkadziesiąt lat, skumulowało się bowiem kilka zjawisk. Nazwijmy je filarami.
Filar nr 1: zaufanie do banku
W 2007 roku zaciągnąłem kredyt. Przeszedłem standardową procedurę, złożyłem wniosek, zweryfikowano moją zdolność kredytową i zaproszono mnie na podpisanie umowy. W oddziale banku podpisałem wszystkie papiery w dwóch kopiach – jedna miała być dla mnie, druga dla banku. Jakież było moje zdziwienie, gdy pracownica zabrała obydwa egzemplarze! Skoro złożyłem podpis pod tekstem „umowę sporządzono w dwóch egzemplarzach – po jednym dla każdej ze stron”, to zastanawiałem się, dlaczego firma „bank X” chce pozbawić mnie dokumentów?
Pracownica banku tłumaczyła, że nie jest uprawniona do podpisywania umów i musi wszystko wysłać do „centrali” („centrala” to kolejne dyżurne pojęcie bankowców). Dla niej zupełnie naturalnym był fakt, że klient pozostaje na łasce banku – ja dokumenty podpisałem i nie mogłem się wycofać, a bank mógł wszystko: decydował, czy w ogóle zechce wysłać dokumenty do „centrali”, decydował o terminie wysyłki (może w ciągu dwóch dni, a może w przyszłym roku), kiedy umowa wejdzie w życie (moje podpisy już były, a bank mógł wybrać dowolny miesiąc), czy kiedyś dostarczy mi mój egzemplarz (jeśli listonosz zagubiłby przesyłkę, to nawet nie wiedziałbym, co podpisałem). Dlatego zaprotestowałem. A pani
z banku na to z rozbrajającą szczerością spytała:
„Jak to, nie ufa Pan bankowi??”
Historia ta była dla mnie wielce pouczająca, bo wówczas – nie zajmując się jeszcze praktykami banków – zrozumiałem, na czym polega fenomen uprawianego przez nie wyzysku – przede wszystkim na wpajaniu ludziom przekonania, że bankom trzeba bezgranicznie ufać. To jednak nieprawda, ale o tym w części II i kolejnych wydaniach.
Dominik Gluza,
radca prawny
Autor jest radcą prawnym z kancelarii Mazur i Wspólnicy (www.mazuriwspolnicy.pl), specjalizującej się m.in. w sprawach przeciwko bankom. Niniejszy felieton prezentuje indywidualny pogląd autora oraz zawiera skróty myślowe.
BEZPŁATNE KONSULTACJE PRAWNE
Bezpłatne konsultacje prawne dla osób, które zaciągnęły kredyty „we frankach”.
Dyżur pełni prawnik z kancelarii Mazur i Wspólnicy (www.mazuriwspolnicy.pl).
Termin pierwszych konsultacji:
czwartek, 20 sierpnia 2015 r., godz. 17:00.
Miejsce: Redakcja tygodnika „Mazowieckie To i Owo”,
ul. Rynek 2, 05-120 Legionowo.
Zainteresowanych prosimy o telefoniczne potwierdzenie przybycia.
nr tel. redakcji: 22 784 92 00, nr tel. kancelarii: 22 521 07 00