test

Nasze Wilkowyje. WOJNA

2022-03-02 11:33:14

Dziś nie jest nam do śmiechu. Mamrot nie smakuje i rozmowa się nie klei. Japycz wojnę pamięta, to my go zapytali jak to jest. Powiedział tylko – Nie chcecie wiedzieć – i zamilkł.

Uszanowali my to milczenie, ale nie za długo. No bo może i nie chcemy, ale musimy. Filmów my się wiele o wojnie naoglądali jak każdy, ale nie na tyle my głupie, żeby filmom wierzyć. Więc zapytali my jeszcze raz.

A Japycz mówi, że wojna taka jaki naród. Zaczęli my więc gadać o Ukraińcach. W Wilkowyjach ich akurat nie ma, ale w Radzyniu są. To znaczy są, ale mniej, bo część wróciła na Ukrainę o kraj swój walczyć. Ksiądz Biskup na kazaniu mówił, że obowiązek nasz bliźniego przyjąć, Wioletka dom weselny na hotel dla uchodźców szykuje, na plebanii Michałowa kuchnię polową postawiła, a Ukraińcy wracają walczyć. Czyli matki z dziećmi będziemy przyjmować, niektóre pewnie wdowy i sieroty. Więc Klaudia mówi, żeby klub na przedszkole i żłobek przerobić. Moja Jola się zgłosiła, bo jak z naszymi urwisami sobie radę daje, to znaczy, że na dzieciach się zna i pomóc może. Profesur co godzinę przez radio wiadomości z wojny nadaje, hymn ukraiński puszcza zaraz po naszym, więc niby wiemy co się dzieje, ale to jednak nie to samo.

Solejuk mówi, że jego najstarszy do Anonimusów przystał i coś tam zhakował ważnego, ale nie powiedział co, bo mówi – Tata lepiej ci nie wiedzieć, bo wygadasz. Chwila taka, że nie ma co się honorem unosić w byle sprawie, więc Solejuk mówi: Mądry dzieciak, przecie bym się od razu pochwalił, choćby wam.

Tiktoka my założyli, co dopiero dziwne jest, że na chińskim wynalazku świat ogląda ruską barbarię niemal na żywo. Bez tych tiktoków, instagramów, fejbuków to by my pewnie coś wiedzieli, ale nie poczuli. Smartfon czasem ważniejszy niż karabin, bo gdyby nie te filmiki, to nie wiadomo czy my by tak szybko się ogarnęli i czy Ksiądz Biskup od razu pierwszej niedzieli powiedział z ambony, to co powiedział. A powiedział: Gość w dom, Bóg w dom. I jeszcze – Zastanówcie się mili kochani, jak wy byście domu swojego bronili.

Jak to jak? Wiadomo. Tak samo jak Ukraińcy. Każdej ulicy i każdego domu. To niesamowite jak w takiej wsi jak nasza, zwykli ludzie naprzeciw czołgów stanęli, bez broni, ale tłumnie i te czołgi się wróciły. Pewnie wieś ominęły i dalej przez pola gdzieś poszły, ale ludzi nie tratowali, więc znaczy i wśród najeźdźców są ludzie z sumieniem. Albo zwyrodnialcy, jak ten co po samochodzie się czołgiem przejechał. Ale to, że różni są, to już coś. Znaczy nie wszyscy oni winni, tylko ci, co ich na wojnę ślą. Ksiądz Biskup zresztą mówił, żeby rękę karać, a nie ślepy miecz. Po mojemu, to najlepiej tą chorą głowę karać, co to wojną chce własne problemy przykryć, ale nasz Biskup czasem tak wzniośle zagada, że bardziej emocje, niż literki rozchodzi się zrozumieć. I prawda, że nas w kościele wszystkich ciarki wzięły, jak kazanie mówił.

Szkoda, że Kusego już nie ma, bo on by to najlepiej wymyślił, ale trochu broni po lasach zakopane jest. Japycza my na komendanta chcieli, ale Japycz mówi, że to młodzi powinni, bo oni wszystko jasno widzą, albo czarne, albo białe, a to w życiu kłopotliwe jest, ale za to na wojnie użyteczne. I pewnie rację ma, ale mądrość i doświadczenie też znaczenie ma, więc się my zapytali, czy aby na pewno. A Japycz mówi, że na pewno, bo on serce czarne od zwątpienia ma. Zatkało nas. Widzicie – mówi Japycz – nasi się sami ze sobą napieprzają, o zdradę wzajemną oskarżają, to jakby nie daj Boże co do czego przyszło, to będzie jedna armia podziemna czy dwie? Zatkało nas jeszcze bardziej. No bo jak się latami wyzywa kogo od najgorszych, to potem jakoś trudno ramię w ramię krew oddawać.

Jedyna nadzieja w poecie, że miał rację – mówi Japycz.
Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
Obca dłoń ich też nie przekreśli,
Ale krwi nie odmówi nikt.

Uczyli my się tego w szkole i jakoś w tym dobrobycie zapomnieli. Trzeba, cholera, sobie przypomnieć. Na razie kibicujemy Ukraińcom, bo jak ruskich zatrzymają, to nie będziemy musieli sprawdzać, czy my do zadania dorośli. A jak będą chcieli żony i dziatki do nas wysłać, to przyjmiemy po polsku, jak swoich.

Pietrek

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *