MOJE AKTYWNOŚCI. Na szwedzki Adwent
2018-12-14 1:14:28
W pierwszą niedzielę adwentu byłem w Sztokholmie. Uczestniczyłem w spotkaniach z Polonią zorganizowanych przez Kongres Polaków w Szwecji należący do większej organizacji OPON – Ośrodek Polskich Organizacji Niepodległościowych.

Prof. Jan Żaryn
Ośrodek mieści się na parterze, w jednej z setek pięknych kamienic sztokholmskich. Spotkania z Polonią miały swoją dynamikę; pierwszego dnia w sobotę wygłosiłem tam prelekcję o polskich zmaganiach niepodległościowych, ze szczególnym uwzględnieniem roli emigracji w odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 r. Dziedzictwo Polonii należy bowiem także krzewić wśród dzisiejszych emigrantów. Kto wie, kiedy będą znów musieli Polacy żyjący poza granicami Kraju wcielić się w legionistów gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, XIX-wiecznych emisariuszy na Kraj, czy hallerczyków z Armii Błękitnej?! Po mnie zaś wystąpił pan Marcin Dominik Głuch, wybitny polski pianista i kompozytor, który zachwycił nas zarówno wykonaniem utworów polskich mistrzów z XIX i XX wieku, jak i opowieściami o nich – pełnymi erudycyjnych konkretów i emocjonalnych odniesień. Następnego dnia z kolei, po południu, mówiłem podczas spotkania m.in. o Bożysławie Kurowskim (1911 – 2006), polskim patriocie, działaczu politycznym i społecznym, który po 6 latach pobytu w obozach koncentracyjnych, w 1945 r. znalazł się w szwedzkim Lund. Założył szczęśliwie rodzinę, pracował, a jednocześnie stale angażował się w kolejne dzieła: wydawał polskie gazety, organizował kościół dla Polaków w Lund, pomagał uciekinierom z PRL, po 1956 r. wysyłał paczki żywnościowe do Kraju, był rezydentem rządu RP na uchodźstwie i prezesem koła Stronnictwa Narodowego na całą Szwecję, a jednocześnie człowiekiem Kościoła, zaangażowanym w obchody Wielkiej Nowenny i Roku Milenijnego poza granicami Kraju, czy też członkiem III Synodu Apostolstwa Świeckich w Rzymie w 1967 r., w końcu prezesem szwedzkiej filii Fundacji Domu Pielgrzyma im. Jana Pawła II w Rzymie na via Casia. Praktyczny przykład życia polskiego emigranta, pamiętającego o ojczyźnie i działającego na rzecz Polski. Najbardziej wzruszyło mnie spotkanie z jego córką, która tak dobitniej podkreślała: mój Tata był Polakiem, narodowcem, katolikiem i przede wszystkim demokratą.
W niedzielę, poszliśmy rano do kościoła katolickiego przy którym znajduje się kamień katyński, płyta upamiętniająca polskie ofiary ludobójstwa z 1940r. Świątynia jest użytkowana przez Polską Misję Katolicką i ks. Salezjanów, którzy gromadzą wokół siebie setki Polaków. Olbrzymi poprotestancki kościół był pełen. Pozdrowiłem wszystkich od Marszałka Senatu RP. Słuchaliśmy jednak głównie kazania księdza proboszcza, który mówił o adwencie i o Szwedach. Jest bowiem taki zwyczaj w domach szwedzkich by od pierwszej do ostatniej niedzieli adwentu, czyli czwartej, wstawiać kolejne świeczki palące się w oknach. I rzeczywiście, gdy późnym wieczorem poszliśmy na spacer po Sztokholmie, w wielu oknach znajdowaliśmy zapalone świeczki, lampiony lub błyszczące gwiazdy betlejemskie. Nie jest to zwyczaj katolicki, raczej protestancki, dziś z kolei z racji oddalenia się Szwedów od codziennej pobożności pewnie bardziej kulturowy relikt, może tęsknota za zgubionym sacrum. Polacy w odróżnieniu od Szwedów nadal chodzą do kościołów, na pasterkę, śpiewają kolędy. W Szwecji z racji otwartych sklepów w niedzielę płynie z ich strony także muzyka świąteczna, ale trudno w niej znaleźć odniesienia do Pana Boga; to znane przeboje, hity światowe.
Dziwny to kraj ta Szwecja; z jednej strony poprawność polityczna nie pozwala mówić tubylcom o muzułmanach, z drugiej strony coraz większa jest popularność partii demokratów kontestującej cywilizację multikulti, a obok kwitnie totalna i programowa bezbożność młodych Szwedów, tych samych którzy gdzieś w tle zapalają lampiony; palące się świece betlejemskie widoczne są przecież niemal w każdym oknie. Ulice pełne są świateł i instalacji, biegnących figur rozświetlonych reniferów. A w sklepowych witrynach już zapakowane są prezenty. Tak wygląda szwedzki adwent, w mroczną, jasną noc. .
Jan Żaryn