HISTORIA. Skarb z Internetu
2018-06-17 2:42:03
Internetowa dżungla jest doskonałym terenem dla poszukiwaczy wszelkiego rodzaju materiałów i ciekawostek. Jako amator – pasjonat historii niejednokrotnie odnalazłem interesujące mnie źródła, o których istnieniu wcześniej nie wiedziałem. Zupełnie niedawno serfując po odległych rejonach Internetu natrafiłem na ogromną liczbę niepodpisanych, nieznanych mi zdjęć z okresu II Wojny Światowej. Zostały opublikowane jako pamiątki po przodkach przez niemieckich użytkowników sieci. Przeglądając je, szczególną uwagę zwracałem na te mogące pochodzić z Polski.

Robert Szymański
Odkryłem kilka bardzo ciekawych, ale jedno szczególnie przykuło moją uwagę. Na zdjęciu grupa niemieckich żołnierzy pozuje na tle samolotu… ale jakiego samolotu! Toż to biały kruk – prototyp polskiej maszyny LWS – 3 Mewa, użytej bojowo w 1939 r. w liczbie zaledwie kilku sztuk. Istnieje niewiele przedwojennych zdjęć tego samolotu, natomiast o fotografiach z okresu działań wojennych wcześniej nie słyszałem! Ponieważ zdjęcie nie było podpisane, należało upewnić się przed publikacją, zwłaszcza, że odnalezione przeze mnie zdjęcie różniło się nieco od znanych, przedwojennych fotografii i dostępnych rysunków samolotu. Mewa była bardzo nowoczesną, polską konstrukcją. Zaprojektowana pod kierunkiem inż. Jerzy Teisseyre, którego zastępcą był Władysław Fiszdon. Samolot pod nazwą PZL Mewa zaprezentowano podczas salonu lotniczego w Paryżu w kwietniu 1938 r. Do wybuchu wojny zdołano wyprodukować około trzydziestu sztuk, z czego około dwudziestu nie zostało całkowicie ukończonych z powodu braku istotnych elementów śmigła, które w porę nie nadeszły z Francji.
Niesamowita historia
Postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej o tym zdjęciu i o konkretnym samolocie oraz ostatecznie zweryfikować moje odkrycie. Umieściłem więc fotografię na forum przeznaczonym dla pasjonatów historii lotnictwa. Odzew był natychmiastowy. Zdjęcie zostało uznane za sensację, przy okazji dowiedziałem się również, że znane są dwa inne zdjęcia Mewy pochodzące z okresu Wojny Obronnej w 1939 r. o istnieniu których nie wiedziałem. Co ciekawe, w wyniku dyskusji jaka się wywiązała, udało się, na podstawie zachowanych dokumentów i relacji odtworzyć prawdopodobną historię samolotu z „mojego” zdjęcia. Związana jest ona ściśle z postacią Gerarda Ranoszka, późniejszego asa 307 Dywizjonu Myśliwskiego Nocnego „Lwowskich Puchaczy”, Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. Dotychczasowa, oficjalna wersja przedstawiała się następująco: „Pod koniec sierpnia 1939 r. ppor. pil. rez. Gerard Ranoszek został zmobilizowany i przydzielony do 24 Eskadry Rozpoznawczej. Do jednostki dotarł dopiero 10 września. Ponieważ w eskadrze było wielu innych, bardziej doświadczonych pilotów, powierzono mu transportowanie samolotów i loty łącznikowe. 15 września sprowadził z Pińska LWS-3 „Mewa”, a 17 września, wraz z ppor. obs. Feliksem Sobieralskim, także na „Mewie” poleciał na poszukiwanie kwatery Naczelnego Wodza. Samolot został ostrzelany z ziemi, tak, że pilot przymusowo lądował w rejonie Horodenki. Ranoszek zdołał uciec przed nadchodzącą Armią Czerwoną i na własną rękę dotarł do Warszawy. Stamtąd dostał się do Nowego Targu i dalej przez Słowację i Węgry do Francji, a potem do Anglii (…) Gerard Ranoszek zakończył służbę w Polskich Siłach Powietrznych w polskim stopniu majora i brytyjskim Squadron Leader (wcześniej czasowo miał stopień funkcyjny Acting Wing Commander). Za czyny wojenne odznaczony został Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari (nr 9682), trzykrotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi, czterokrotnie Medalem Lotniczym, Polowym Znakiem Pilota (nr 1191), brytyjskim Distinguished Flying Cross oraz medalami pamiątkowymi. W 1947 r. zdemobilizował się i wyemigrował do Południowej Afryki.

Gerard Raroszek
Nowe ustalenia
No i na koniec najciekawsze. W innym, oficjalnym opracowaniu podano, że tuż po przymusowym lądowaniu w okolicy Horodenki Mewa została podpalona przez własną załogę, aby nie dostała się w ręce Armii Czerwonej. Znalezione w sieci zdjęcie rzuciło nowe światło na miejsce i okoliczności tych zdarzeń. Dowodzi, że albo komuś udało się ugasić ogień, albo zaistniała jakaś inna przyczyna, w wyniku której samolot wpadł nieuszkodzony w ręce wroga. Poza tym pod Horodenką była Armia Czerwona, a żołnierze ze zdjęcie nie wyglądają na krasnoarmiejców. W wyniku merytorycznej i bardzo ciekawej dyskusji jaka wywiązała się na forum jako najbardziej prawdopodobną wersję przyjęto, że zdjęcie przedstawia zmodyfikowany pierwszy prototyp samolotu LWS-3/Im Mewa używany przez 24 Eskadrę Rozpoznawczą we wrześniu 1939 r. (zał: ppor. pil. rez. Gerard Ranoszek, ppor. obs. Feliks Sobieralski) zestrzelony 17.09.1939 (uszkodzenie silnika) w okolicach Zwierzyńca, sfotografowany przez Niemców w wiejskim sadzie na płd-wsch od Zamościa. Kto wie, może przeczyta ten felieton osoba posiadająca nieznane informacje w tej sprawie i po raz kolejny dopisze do tej historii kolejny rozdział… w duchu właśnie na to liczę.
mgr M. Robert Szymański