Pochówki zgodnie z tradycją. FIRMA POGRZEBOWA „ADWENTUS”
2017-02-24 1:40:31
O starych zwyczajach, nowych modach i przyszłości branży pogrzebowej rozmawiamy z Arturem Urbanowskim, właścicielem legionowskiej firmy Adwentus S.C.
– Firma, której Pan szefuje, ma tradycję trzech pokoleń. Najpierw w branży pracował dziadek, potem tata, aż wreszcie trafiło na Pana. Jakie podstawowe zmiany w sektorze pogrzebowym zachodziły tym czasie?
– Mój dziadek z babcią, rodzice mamy, prowadzili pod Pułtuskiem od 1960 roku zakład betoniarski. Wytwarzali nagrobki z betonu i lastriko. Była to ciężka i trudna praca, bo wszystkie czynności cyklu produkcyjnego wykonywano ręcznie. Nie znane były wówczas takie pojęcia jak wiertło widiowe, wiertarka udarowa, czy choćby zwykłe kołki plastikowe. Na przykład, żeby przykręcić tablicę z napisem, trzeba było przy formowaniu pomnika zabetonować kawałki drewna i dopiero po wyszlifowaniu ją zamontować.
Najpospolitszym materiałem było czarne i białe lastryko. Żeby sprostać wymaganiom bardziej wymagających klientów, barwiło się beton na żądane kolory i jakoś to wychodziło. Przez cały czas trwała walka o materiały. Na rynku brakowało wszystkiego – cementu, stali, nie mówiąc już o narzędziach czy maszynach.
Za czasów dziadka sezon produkcyjny ze względu na zimę i mrozy trwał od maja do października, w związku z czym utrzymanie pracowników było bardzo kosztowne. Na szczęście dziadek był też rolnikiem, więc wiązał koniec z końcem.
Kiedyś rzadkością były pieczary murowane. Pozwalali sobie na nie najbogatsi. Teraz jest to norma. W dawnych latach trumnę przewożono na wozach, wózkach itp.; rzadkością były firmy, które miały pojazd przypominający karawan.
Krótko mówiąc, od czasów dziadka w tej branży nastąpił ogromny postęp pod każdym względem.
– Pańscy rodzice zaczynali od kamieniarstwa, a przez pewien czas zarządzali legionowskim cmentarzem.
– Działalność kamieniarską rodzice rozpoczęli w 1980 roku, a na początku lat 90-tych ówczesny, nieżyjący już, proboszcz ks. Schabowski zaproponował, żeby zajęli się administrowaniem naszej nekropolii. Cmentarz nie był sprzątany od lat, zalegały na nim hałdy śmieci, brakowało alejek. Tata zaczął administrowanie od zakupu kontenerów na śmieci, potem stopniowo zaczęto śmieci sprzątać, powstawały też nowe alejki. Przez cały czas trwała walka ze złymi przyzwyczajeniami ludzi.
W trakcie tej pracy rodzice zdobyli wiele doświadczenia i kiedy administrację nad cmentarzem ponownie przejął całkowicie Kościół, powrócił problem utrzymywania przez cały rok pracowników. Dlatego jakiś czas później rodzice założyli firmę pogrzebową.
Co prawda, nie obyło się bez wątpliwości. Rodzice zastanawiali się na przykład, czy nie założyć warsztatu samochodowego, jako że tata zawsze interesował się motoryzacją, a jednocześnie pracował w FSO, gdzie doskonalił się w tym fachu. Przeważyła jednak opinia mamy, która widziała przyszłość w branży pogrzebowej. Tak więc tata ukończył odpowiednie kursy, przeszedł też różne szkolenia i dotychczasową działalność kamieniarską rozszerzył o działalność pogrzebową. Nowy zakład otrzymał nazwę „Adwentus”, bo w kościołach chrześcijańskich adwent to oczekiwania na przyjście Chrystusa.
Na początek rodzice zakupili dwa porządne karawany. Dzięki ciężkiej pracy po kilku latach zbudowali solidną firmę, która – nie chwaląc się – spełnia standardy widywane na amerykańskich firmach. Podobnie jak na Zachodzie zapewniamy kompleksową i fachową usługę we wszystkich dziedzinach tej branży – udzielamy porad, załatwiamy formalności związane z pogrzebem, świadczymy usługi kamieniarskie, pomagamy w wyborze trumny, dysponujemy własną kaplicą, mamy też własną salę konsolacyjną w pobliżu cmentarza, w której organizujemy stypy.
Żadna firma w Legionowie nie oferuje usług w tak dużym zakresie jak „Adwentus”. Dostrzegli to nasi klienci. Liczne podziękowania, które często otrzymujemy po wykonaniu usługi, jeszcze bardziej utwierdzają mnie w tym, co robię, choć rynek branży pogrzebowej jest bardzo trudny. Naszą dewizą są dwie wartości: szacunek i godność.
Wizytówką firmy są też w pewnym sensie wspomniane już karawany. Ich jakość i wygląd zostały docenione po katastrofie w Smoleńsku. W całej Polsce poszukiwano wówczas firm pogrzebowych dysponujących najlepszymi karawanami, a wśród wybranych znalazł się „Adwentus”.
– Podobno budynek, w którym mieści się sala konsolacyjna, zaprojektował właśnie Pan?
– Tak. Rodzice zadbali o wykształcenie moje i brata. Ja jestem architektem, brat informatykiem. Zrezygnowałem z działalności w swoim fachu, gdy tata zachorował. Przeszedł dwa zawały i nie mógł podołać obowiązkom, więc postanowiłem mu pomóc i zaniechałem pracy w wyuczonym zawodzie, poświęcając się „Adwentusowi”. W prowadzeniu firmy wydatnie pomagają mi rodzice oraz brat, a jeśli chodzi o architekturę, to nie jest wykluczone, że jeszcze do niej wrócę.
– Wspomniał Pan o standardach pogrzebowych w USA. Zawsze podobały mi się cmentarze z filmów amerykańskich; widać na nich dobrze utrzymaną trawę, z której wyrastają skromne pomniki. Tymczasem chyba na każdym polskim cmentarzu – czy to komunalnym, czy kościelnym – rzuca się w oczy przepych wielu grobowców. Czy Pańskim zdaniem te przyzwyczajenia ulegną kiedyś zmianie?
– Nie sądzę. Panuje u nas taka tradycja, ale z drugiej strony wystawne pochówki dla równowagi mieszają się z bardzo skromnymi pogrzebami. Wszystko zależy od zasobności portfela, a w Legionowie mamy społeczność bardzo zróżnicowaną.
Branża funeralna i kamieniarska ciągle się rozwijają. Kiedyś dziadek wytwarzał nagrobki wyłącznie z lastryko, teraz robi się je z różnych odmian kamienia, głównie granitu i piaskowca, w najrozmaitszych odmianach i kolorach. Jest też wielki wybór trumien o praktycznie dowolnych kształtach, można zamówić dowolny pomnik. Co prawda, nadal najbardziej popularne są typowe sarkofagi.
Krótko mówiąc, nie zanosi się na to, by w tradycji pochówków w najbliższym czasie miało się coś zmienić…
– Chyba że wymusi to konieczność. Już teraz w wielu krajach w dużych miastach brakuje gruntów pod cmentarze, a władze szukają nowych rozwiązań. Na przykład w Australii dla oszczędności ciało chowane jest pionowo, a w Europie na taki rodzaj pochówku zezwala Holandia.
– Nie wydaje mi się, że szybko dojdzie w Polsce do zmian w sposobach pochówku, niemniej jednak uważnie śledzę trendy w branży. Na pewno zwiększa się liczba kremacji. Jest to prawdopodobnie związane z dwoma czynnikami. Po pierwsze, w roku 2011 wydatnie zmniejszono wysokość zasiłku pogrzebowego, który obecnie wynosi 4 tys. zł, podczas gdy wcześniej był niemal dwa razy większy. Teraz na pogrzeb trzeba wydać więcej pieniędzy z własnej kieszeni, więc ludzie liczą się z wydatkami, a pochówek z kremacją jest tańszy.
Po drugie, w niektórych miastach zaczyna brakować terenów pod budowę nowych cmentarzy. Tam właśnie kolumbaria, czyli mury, w które wkłada się urny, mogą być dobrym pomysłem na rozwiązanie tego problemu.
– Wróćmy na chwilę do cmentarza w Legionowie. Miejsca tam coraz mniej, mieszkańców przybywa. Czy są jakieś plany co do poszerzenia obecnego cmentarza ewentualnie budowy drugiego, czy przewiduje się postawienie kolumbarium?
– Jeśli chodzi o cmentarz w Legionowie, to podobno są jakieś plany. Warto jednak wiedzieć, że budowa nowych miejsc pochówku wiąże się z niebywałą biurokracją. Trzeba całej masy pozwoleń, uzgodnień i innych papierów. Najlepszym przykładem takiej mitręgi jest cmentarz w Wieliszewie; uzyskanie zgody na jego budowę trwało z 15 lat. Jeśli więc nawet trwają starania o nowy cmentarz w Legionowie, to nie sądzę, by szybko zakończyły się sukcesem.
Trudno też powiedzieć cokolwiek o budowie kolumbarium. Na razie urny są chowane w istniejących grobach rodzinnych, ale w tej sprawie bardziej kompetentny będzie ks. Lucjan Szcześniak, który jest gospodarzem naszej nekropolii.
– Coraz więcej miast na świecie wciela w życie pomysł chowania zmarłych w cmentarzach-drapaczach chmur. Takie cmentarze istnieją już w Brazylii, Indiach, do budowy wieży cmentarnej przymierza się Norwegia. Może więc Pańskie umiejętności architektoniczne przydadzą się wcześniej niż się Pan spodziewa?
– Raczej nie. Być może któreś z najbardziej zagęszczonych polskich miast zdecyduje się na budowę wieżowca-cmentarza, ale nie sądzę, by to nastąpiło w ciągu najbliższych 20 – 30 lat. To samo dotyczy innych pomysłów, jak choćby chowania zmarłych w tzw. świętych lasach, co polega na tym, że ciało składa się do ziemi w ekologicznej, rozpuszczalnej kapsule, a nad nią sadzi się drzewo. Co prawda, gdzieniegdzie wcielają to w życie, ale u nas na razie nie te czasy i nie te przyzwyczajenia.
– Dziękuję za rozmowę.
Zbigniew Czarnecki
1 komentarz
Święty las ??? Pomysł wspaniały.