SPOSÓB NA KLESZCZA. Powtarzanie jest matką nauki
2016-05-11 12:07:28
Niewątpliwie jest w tym prawda. Jak co roku powtarzamy naszym klientom o konieczności zabezpieczenia swoich podopiecznych przeciwko pasożytom zewnętrznym. My osobiście zalecamy profilaktykę przez cały rok.
KRZYSZTOF ZDEB
lecznica@legwet.pl
A to dlatego, że ostatnimi czasy planeta bije rekordy temperatur, z miesiąca na miesiąc, a legendarne zimy z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia są równie rzeczywiste jak bajka o 7 krasnoludkach. Wciąż spotykamy się z tym, że przychodzący do nas właściciele czworonogów, którzy u swojego podopiecznego zdjęli uprawnionego kleszcza, nie mogą się nadziwić, że to „już”.
Pierwsze przypadki chorób przenoszonych przez kleszcze notowaliśmy już na przełomie stycznia i lutego, kiedy to przez kilka dni poświęciło słońce. Z kolei „kleszczowy sezon” trwa do października/listopada. Z jednej strony znaczna większość właścicieli psów zdaje sobie sprawę z zagrożenia babesziozą jakie niesie inwazja kleszczy. Zdarza się jednak zapominać o innych chorobach, jak chociażby anaplazmoza, erlichioza, czy wirusowe zapalenie mózgu, które to także przenoszone są przez te pasożyty.
Od zawsze kiedy istnieje poważne zagrożenie chorobami przenoszonymi przez kleszcze, na rynku dostępne są preparaty przeciwpasożytnicze. Jest to właściwie jedyna forma zabezpieczenia zwierząt przed kleszczami. Obmacywanie czy czesanie pupila może oczywiście umożliwić odnalezienie pasożyta, ale często dopiero wtedy kiedy jest już on znacznie opity i żeruje kilka dni, czyli tyle ile wystarczy do przekazania patogenów groźnych dla życia. Argumenty o tym, że nasz pupil wychodzi tylko koło bloku i nie zapuszcza się do lasu także są nietrafione, zdarzają się nam inwazje u pacjentów, którzy biegają tylko koło domu. Kleszcze bowiem czują się bardzo dobrze w trawie czy drobnych krzaczkach wokół naszych osiedli.
Na rynku dostępnych jest wiele preparatów przeciwkleszczowych. Wiele z nich opiera się w składzie na popularnym fipronilu. Obecnie dostępnym także w sklepach zoologicznych. Niestety jego skuteczność jest coraz mniejsza, dlatego że jest to preparat od wielu lat występujący na rynku, pierwotnie stosowany jako insektycyd chociażby do zwalczania stonki. Dosyć popularne są także obroże przeciwkleszczowe. Jest ich wiele, ale bodajże jedynie 3 obecne na rynku produkty mogą się pochwalić jakimiś sensownymi badaniami. Pozostałe, to formuły zawierające substancje odstraszające, olejki eteryczne, itp. W wielu przypadkach niestety słabo działające na kleszcze. Dodatkowo nigdy nie wiadomo czy preparat zawarty w obroży wydziela się w stosownej dawcę umożliwiającej zabezpieczenie zwierząt przeciw kleszczom. Z naszych obserwacji wynika, że obroże słabo sprawdzają się u dużych psów, a to właśnie u nich wydawać by się mogło, że taka formuła może być dobrym rozwiązaniem ze względów finansowych.
Ostatnio na rynku pojawiły się preparaty w postaci tabletek. Preparat został pierwotnie wyprodukowany jako lek przeciwpasożytniczy, a nie zaadaptowany jako insektycyd. Tym samym możemy domniemywać, że póki co oporność kleszczy na jego działanie jest raczej jeszcze niemożliwa. Badania kliniczne i obserwacje lekarzy weterynarii także w Polsce nie sugerują działań ubocznych, które w jakimś znaczącym stopniu miałyby stanowić zagrożenie dla zwierząt.
Reasumując. Dla tych, którym się wydaje, że jeszcze nie pora na kleszcze i okolice legionowskich bloków to nie ich miejsce, przykra informacja: otóż kleszcze o tym nie wiedzą i są właśnie w szczycie swojego okresu żerowania. Proszę zatem Państwa o zabezpieczenie swoich podopiecznych.
(kz)