Nasze Wilkowyje. Istota głupoty

2023-07-29 5:31:53
Zajrzeli my w internety sprawdzić co miastowych kręci. I okazuje się, że największa historia, większa nawet od kacapskiej wojny jest następująca. Katarzyna Nosowska, co to piękne i mądre piosenki pisze od dekad, takie że ja to sobie mogę tylko pomarzyć, albo je zaśpiewać, jak ta że „nic, naprawdę nic nie pomoże, jeśli ty nie pomożesz dziś miłości” reklamuje jakieś dziwne niby-mleko. I w ramach tej reklamy przebrała się dziwnie, dziwnie i głupio gadała i generalnie była śmieszna i pretensjonalna. No filmik jak filmik. Trochu śmieszny, trochu dziwaczny, nic specjalnego. Ale niejaka Caroline Derpieński, o której do przedwczoraj my na szczęście nigdy nie słyszeli uznała, że Nosowska ją parodiuje i wszczęła raban. Obluzgała ją błotem, jakby nie wiedziała kim naprawdę Nosowska jest, że się na jej sławie chce wypromować, choć ta Derpienski wcale sławna nie jest, a Nosowska i owszem i od dawna. A teraz chce 50 baniek odszkodowania za straty moralne. Bo niby to co tam Nosowska sobie pod nosem mambla to hejt na Derpieński i jej markę. Z pół godziny my szukali, co to za marka Derpieński jest i wyszło na to, że ona chce opatentować pomysł na życie, że jak masz trochu urody, to wychodzisz za bogatego starucha i potem wydajesz jego pieniądze jak swoje, żeby się zrobić sławna i to jest ta marka

Nam się to wydało stare jak świat, ale Solejuk mówi, że może ona to robi wyjątkowo bezczelnie i że z markami czasem tak jest, że nie chodzi o to co robisz, ale w jaki sposób. Na przykład podrzeć dżinsy o gwóźdź każdy może, ale jak podrzesz je przed sprzedażą, to wtedy jest to marka. Więc może chodzi o to że zmieszanie złego stylu z ignorancją w tak wyjątkowym stężeniu jest jej sposobem na zarabianie i każdemu innemu wara od tego, bo to jej. A Nosowska też na tym chciała zarobić, więc ta Derpienski od razu to wyłapała i choć nikt jej po imieniu nie wołał, sama przybiegła.
Jakby Nosowska sparodiowała moje piosenki  – mówię – to by to honor był, że w ogóle ich słucha i wie kto ja jestem, ale przecie bym nie przyleciał krzycząc „to o mnie”, bo to jednak siara i wstyd.
Bo ty Pietrek – powiada Hadziuk – współczesnych mediów nie rozumiesz. I dlatego sławny tylko w powiecie jesteś, a nie na cały świat. Ale ja jestem sławny z piosenek weselnych, a nie z głupoty – mówię i wolę, by tak zostało. W końcu dzieci mam.
Racja – mówi Japycz – ale na istotę głupoty nie poradzisz. Wiele lat temu opowiadał mi dziadek, że w zaborze rosyjskim taka historia miała miejsce. We dworze przyjęcie było i cała izba gwarna i tłoczna, a w drzwiach przepełnionego salonu stał starszy pan i akurat gdy wchodził młody porucznik, powiedział dość głośno „co za głupiec”. Porucznik się ujął honorem, rękawiczkę na ziemię rzucił i żąda satysfakcji czyli pojedynku. Starszy pan mówi, że tak się składa, że choć po cywilnemu, to majorem jest i satysfakcji mu udzieli, ale zacznie od lekcji. Gdybyśmy w tym salonie, tylko my dwaj byli – powiada – a pan by powiedział „co za głupiec”, to jeszcze bym uważał, że to nie do mnie, a co dopiero wśród tylu ludzi. Porucznik rękawiczkę podniósł, na ganek wyszedł i w łeb se ze wstydu strzelił.
Bo na tym polega istota głupoty, że jak zawołasz po imieniu, od razu podnosi rękę i krzyczy: „Jestem”.
Pietrek

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *