NASI PATRONI. Żołnierz i nauczyciel – Bronisław Tokaj. Biało-czerwone choinki (część III)

2016-03-12 9:01:41

Pod koniec stycznia minęła 45. rocznica śmierci Bronisława Tokaja.
Niezapomniany żołnierz i nauczyciel, za zasługi, odwagę i niezłomną postawę
został patronem Szkoły Podstawowej w Nieporęcie w powiecie legionowskim.

Ojga Gajda
olga-gajda@wp.pl

Podczas okupacji w domu u państwa Tokajów nastawienie było bardzo patriotyczne. Jak wspominają siostry, nawet choinki na święta były przystrojone na biało-czerwono, a łańcuch i bombki były z orzełkami. Pod podłogą, czyli w piwnicy szkoły odbywały się zakonspirowane szkolenia wojskowe dla lokalnych akowców. – Potem mama mówiła, że pod parapetami były pochowane pistolety – wspomina pani Alicja. – Wszyscy z nieporęckiego grona pedagogiczne włączeni byli w działalność akowską. Warto tu wspomnieć Mieczysławę i Wincentego Kazubskich, Błażeja Mordzińskiego, Janinę Bieńkowską i Henryka Koszykowskiego. Byli bardzo zgrani w pracy i jednocześnie spotykali się towarzysko.

Przygotowania i godzina „W”
– Gdy nie było za bardzo co jeść, podczas tych spotkań w naszym domu smażyło się placki kartoflane – wspomina profesor Sosnowska. Pamięta także jak do ich domu przyjeżdżał książę Radziwiłł. Był przystojnym i bardzo odważnym mężczyzną. Zajeżdżał bryczką zaprzęgniętą w piękne konie. Zawsze był przyjmowany z atencją. – Po wojnie, jak mieszkaliśmy w Warszawie w al. Ujazdowskich, pojawiała się u nas pani Radziwiłłowa. Pracowała wówczas w Ambasadzie Amerykańskiej. Moja mama była po wojnie na pogrzebie Konstantego Radziwiłła w Serocku, po tym jak odnaleziono go w Zegrzu – mówi.

Niedługo przed wybuchem Powstania Warszawskiego Bronisław Tokaj dowodził także II Zgrupowaniem Walki, które przygotowywane było do uderzenia w godzinie „W” na koszary w Zegrzu Południowym. 1 sierpnia 1944 r. o godz. „W” przybył do kwatery Tokaja goniec z Legionowa z rozkazem rozpoczęcia walk powstańczych. Niestety, w tym czasie silne dywizje SS wkroczyły do okolicznych lasów i w konsekwencji całkowicie uniemożliwiło to podjęcie walki zbrojnej. Wobec dobrze uzbrojonego okupanta, akowcy nie mieli żadnych szans dysponując jednym pistoletem na kilku. Realne zagrożenie represjami wobec okolicznej ludności, w tym bezbronnych kobiet i dzieci powstrzymywało dowódców przed rozpoczynaniem otwartej walki. Pani Alicja nie pamięta żadnych nocnych wizyt powstańców w ich domu w sierpniu i wrześniu 1944 r. Miała wtedy 8 lat. Tym bardziej nie zapamiętała tego jej młodsza o 4 lata siostra Elżbieta. Ich ojciec ukrywał się wtedy w gajówce w pobliżu Kątów Węgierskich. – Kiedy tam przebywał do gajówki podjechali Niemcy. Z opowieści wiem, że tatuś powiedział leśniczynie, żeby wyszła i powiedziała, że jej mąż wyszedł do lasu. Gdy pokazywała im drogę, w którym kierunku poszedł, ojciec zdołał uciec i ukrył się w jakimś kartoflisku – opowiada pani Alicja. Po kilku pierwszych dniach sierpnia 1944 r. por. Tokaj i ppor. Mirecki, dowódcy dwóch Zgrupowań Walki, zadecydowali o utworzeniu kompanii bojowej pod dowództwem ppor. Konstantego Radziwiłła. Wtedy por. Tokaj dowodził zwiadem i utrzymywał łączność z dowództwem pułku. Przyjmuje się, że 19 sierpnia 1944 r. zakończyła się akcja powstańcza na terenie gminy Nieporęt. Tego strasznego dnia hitlerowcy rozstrzelali 8 żołnierzy III batalionu na skraju lasu nieporęckiego. Por. Tokaj i ppor. Mirecki ukrywali się później w okolicy do czasu ewakuacji ludności na zachodni brzeg Wisły.

Wspomnienia z Nieporętu
– Byłam dzieckiem, jak w 1944 r. opuściliśmy Nieporęt. Miałam 9 lat. Powstanie w Nieporęcie zostało szybko wygaszone, dlatego, że było za wielu Niemców na skromne polskie siły powstańcze. Chodziło o kobiety i dzieci oraz o to, by Niemcy nie spacyfikowali wsi – wspomina Alicja Sosnowska. Po zakończeniu wojny jej mama pojechała do Nieporętu zobaczyć, co zostało z mieszkania. Ktoś z mieszkańców przyszedł i ostrzegł – „niech pan Tokaj się tutaj nie pokazuje”. – Dlatego znaleźliśmy się w Kutnie – wyjaśnia pani Alicja. Z kolei pani Elżbieta Piotrowska tłumaczy, że po wojnie ze względów ostrożności tata  nie opowiadał im dużo o swojej akowskiej działalności. – Po wojnie byłyśmy chronione przed całą prawdą o tym okresie. Ojciec był przecież prześladowany za działalność w Armii Krajowej i siedział w więzieniu – wyjaśnia pani Elżbieta. Bronisław Tokaj został aresztowany w Kutnie przez Urząd Bezpieczeństwa. Działo się to podczas referendum, a szkoła której był kierownikiem, miała opinię reakcyjnej. – Tatuś posprzeczał się z lokalnym sekretarzem PPR-u (Polskiej Partii Robotniczej) i zwolniono go z pracy. Choć przeszedł do szkoły w Tomaszowie Mazowieckim, zgarnęli go stamtąd do Łodzi, do aresztu. Tatuś chyba był w mikołajczykowskim PSL-u (Polskie Stronnictwo Ludowe), a członkowie tej partii podczas referendum nie głosowali 3xtak, tylko 2xtak. Stąd areszt i represje, bo działacze PPR-u nie zgadzali się, by szkoła głosowała 2xtak – tłumaczy Elżbieta Piotrowska. W tym czasie chciano również aresztować panią Bronisławę Tokaj. Wstawili się jednak za nią kutnowscy harcerze, którzy poszli pod budynek UB i domagali się  wypuszczenia jej na wolność. Bronisław Tokaj był w areszcie pół roku. Prokurator wojskowy – Polak, który prowadził śledztwo poradził żonie, co zrobić by męża wypuszczono na wolność. – Mamusia przyjechała wtedy do Nieporętu i zebrała od mieszkańców oświadczenia, że Armia Krajowa w Nieporęcie uwolniła jeńców radzieckich w Beniaminowie. I to był podstawowy argument, dzięki któremu wyciągnęła ojca z więzienia – mówi pani Alicja.

Pamięć uczniów
Bronisław Tokaj przez 10 lat (1934-44) był nauczycielem i kierownikiem szkoły w Nieporęcie. Choć po wojnie nie wrócił tam do pracy, jego uczniowie o nim nie zapomnieli. Pojawiali się u niego w domu. Jednym z nich był lekarz Marian Szyperek. Z opowieści córek wynika, że ich ojciec po akowskiej amnestii przyjeżdżał do Nieporętu i interesował się tym, co się dzieje w szkole. Miał kontakt z panią Haliną Powałową. W dowód ogromnego szacunku i sympatii na pogrzeb Bronisława Tokaja w Nieporęcie przybyło mnóstwo mieszkańców gminy Nieporęt, innych okolicznych wsi i z Legionowa.

o.ga

NASI PATRONI. Żołnierz i nauczyciel – Bronisław Tokaj. Biało-czerwone choinki (część II)


Ludzie ze zdjęć
Panie Alicja, Elżbieta oraz ich młodszy brat Antoni Tokaj udostępnili nam dotąd niepublikowane zdjęcia nieporęckiej szkoły i jej uczniów. Być może komuś z Państwa udało się rozpoznać na fotografiach siebie lub swoich bliskich? Jeśli tak, zachęcamy do kontaktu z nami i podzielenia się swoimi wspomnieniami związanymi z Bronisławem Tokajem. Na kontakt czekamy pod numerem tel. 22 784 92 00 lub e-mailem: toiowo@tio.com.pl


Komentarze

1 komentarz

  1. Tadeusz odpowiedz

    Nauczycielem w Jerozolimce w Wilnie przed wojna byl Tokaj. Protestowal przesciwko zakazaniu mszow w jezyku Polskim w Katedrze Wilenskiej przez wladze litewskie,byl zabity.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *