MOJE AKTYWNOŚCI. Kwestia rozumienia
2018-07-14 9:54:09
Pewien zacny skądinąd publicysta tygodnika „Do Rzeczy” był łaskaw zadać mi publiczne pytanie, w kontekście mojej wypowiedzi wygłoszonej podczas jednego z ostatnich posiedzeń senatu RP. Pytanie zaś brzmiało: ”Czy naprawdę lojalność wobec PiS jest ważniejsza niż lojalność wobec państwa, własnego rozeznania i – trudno, zabrzmi to górnolotnie – sumienia?”

Prof. Jan Żaryn
Jak łatwo się domyśleć panu publicyście nie jest potrzebna moja odpowiedź, gdyż zna ją bez pytania kogokolwiek o opinię. Po cóż więc zadał mi to pytanie, z oczywistą odpowiedzią zawartą już w samym pytaniu? Otóż, publicysta ów postanowił zatrzymać się w egzegezie mojej wypowiedzi na temat ustawy o uposażeniach posłów i senatorów na poziomie przez siebie wyznaczonym, a nie przez autora wypowiedzi. A mówiłem, rzecz jasna, nie o tym przede wszystkim, że jestem lojalny wobec PiS – jak każdy senator czy poseł tego ugrupowania, ale o tym, że w przypadku tej ustawy doszło do konfrontacji między dwoma poważnymi wartościami. Po pierwsze, dobrem państwa, po drugie demokracją! Przypomnę zatem, że chodziło o to, że Platforma Obywatelska i posłuszne jej media rozpoczęły szaleństwo na temat nagród, które ministrom nadawała pani premier w ciągu całego roku, a które suma summarum wyniosły ok. 65 tysiący złotych w ciągu roku pracy. Nagle okazało się, że mimo iż pieniądze te wygospodarowano w kancelarii pani premier i nie zwrócono do budżetu, to publiczność – czyli glos ludu, orzekł iż urzędnikom państwowym wara od nieswoich pieniędzy. I prezes PiS, pan Jarosław Kaczyński uległ tej wywołanej atmosferze niechęci jednych Polaków do drugich, z racji ujawnienia że obok pensji ministrowie otrzymywali dodatek comiesięczny, który de facto stanowił rozbitą na 12 miesięcy nagrodę. Problem, który podniosłem brzmiał następująco: podporządkuję się i będę głosował zgodnie z wytyczną PiS, czyli za obniżką uposażeń wywołaną tamtą opinią społeczną, w imię szacunku do wyboru demokratycznego. Jednocześnie, podniosłem zastrzeżenia, że środowiska które tę hucpę medialną wywołały z pozycji świętoszka (czytaj opozycja) i skutecznie przeprowadziły, doprowadziły do tego że „najprawdopodobniej przyczynimy się do psucia państwa” wpisując się w logikę rozumowania przyjętą przez znaczącą część Polaków. Dlaczego? Bo urzędnicy sprawnego państwa – najmniej mi chodziło o posłów i senatorów, a bardziej o ministrów i ich zastępców – powinni zarabiać solidnie, powinni mieć autorytet społeczny, którego jednym z wymiarów jest i będzie wysokość zarobków. Inaczej, do służby państwowej trafiać zaczną ludzie mizerni, nijacy, bo zawód Państwowca stanie się nie tylko nieatrakcyjny, ale w opinii publicznej hańbiący. Trzeba więc będzie posprzątać nie tyle po ustawie, co po atmosferze, którą opozycja potworzyła, a my – senatorowie PiS – w niej się podtopiliśmy. Na czym ma polegać to sprzątanie? Ano na tym, że warto – i po to ten felieton piszę –zdać sobie sprawę, że państwo polskie to cenne dobro. Trzeba nam dobrych urzędników, trzeba nam wiarygodnych ludzi u steru władzy, byśmy byli bezpieczniejsi i spokojniejsi. Szukanie w narodzie pokładów zawiści przynosi bieżący skutek i zwycięstwo, ale na dłuższą metę czyni jedynie zło.
Zacny skądinąd publicysta nie był jednak zainteresowany drążeniem zależności między szacunkiem do demokracji (opinii publicznej), a dobrem państwa, a poszedł sobie na skróty wywijając pytanie, tak przejmująco mądre, że wreszcie nań odpowiem. Tak, interes państwa jest ważniejszy, niż interes jakiejkolwiek partii, w tym PiS. Tym łatwiej mi przychodzi na usta ta deklaracja, że nigdy nie byłem, nie jestem, i pewnie nie będę członkiem jakiejkolwiek partii politycznej (czy też jej przybudówki młodzieżowej) – tak w latach PRL, jak i w III RP.
Jan Żaryn
1 komentarz
Mętnie Panie Senatorze, mętnie…