Czy dzieci mają małe, czarne serduszka?
2016-03-25 8:35:50
EDUKACJA. Rekrutacja do przedszkoli.
Sześciolatki były w przedszkolach przez ostatnie kilkadziesiąt lat. To, że maja prawo ta wrocić po zakończeniu krótkiego eksperymentu z wyrzuceniem ich do szkół jest oznaka normalności. I to z pewnością nie dzieci sześcioletnie są winne braku miejsc w przedszkolach dla młodszych dzieci. Za przedszkola odpowiada samorząd.
Sześciolatki wróciły do przedszkoli w wyniku decyzji minister edukacji i parlamentu, w grudniu ubiegłego roku. Stało się tam w wyniku 8 lat trwającego protestu rodziców, którzy nie zgadzali się na wdrażaniu dzieci sześcioletnich siłą do szkoły i odbierania im roku nauki w edukacji przedszkolnej. Eksperci podkreślają, że dzieci sześcioletnie w większości nie osiągnęły jeszcze dojrzałości szkolnej. Mogą i powinny się uczyć, ale poprzez zabawę. W typowym dla szkoły rygorze ławkowo-dzwonkowym, wymagającym siedzenia wiele godzin bez ruchu, najczęściej po prostu się męczą, tracą szansę na wykorzystanie dobrze tego ważnego dla ich wychowania czasu. Dlatego możliwość powrotu tych dzieci do edukacji przedszkolnej jest po prostu przywróceniem tym dzieciom ich prawa do naturalnego rozwoju.
Przy okazji powrotu sześciolatków do przedszkoli pojawił się jednak problem miejsc dla trzylatków. O ile dzieci czteroletnie i pięcioletnie mają już zagwarantowane ustawą miejsca (gmina jest zobowiązana aby je zapewnić) o tyle trzylatki będą mialy takie prawo dopiero od kolejnego roku szkolnego. Samorządowcy zaniedbali przygotowanie odpowiedniej liczby miejsc w bazie przedszkolnej, zarówno teraz jak i przed reformą obniżenia wieku szkolnego (do szkół poszedł obowiązkowo tylko jeden rocznik sześciolatkow we wrześniu 2015 r.). Stąd pomysł wyrzucenia z przedszkoli wszystkich sześciolatków do szkolnych zerówek, które w Legionowie np. miało miejsce w 2013 roku. Tyle, że władze samorządowe mają obowiązek prowadzić edukację przedszkolną i nie powinno się to odbywać kosztem żadnej z czterech grup wiekowych. Należy to to zadań własnych gminy, na które samorząd pobiera od swoich mieszkańców „swoją” część podatku. Z pewnością jest to wydatek priorytetowy, ważniejszy od organizowania koncertów, nagród dla urzędników czy podróży do egzotycznych krajów, bo i taką pozycje znajdziemy w gminnym budżecie. Jeśli prezydent, burmistrz czy wójt nie zapewnia dzieciom miejsc w przedszkolu powinien się z tego wytłumaczyć przed rodzicami, od których zebrał pieniądze w podatku. W zamian za to samorządowcy wybierają często inny sposób. Zrzucają winę na małe dzieci. Okazuje się, że to sześciolatki, zapewne mając małe, czarne, serduszka, odbierają miejsca w przedszkolach swoim młodszym kolegom i rodzeństwu. Winni są też na pewno ich „niegodziwi” rodzice, którzy myślą tylko o tym, żeby ich pociecha miała jak najlepiej. Tyle, że to właśnie jest obowiązkiem rodziców. Dbanie o dobro swojego dziecka. A obowiązkiem samorządu zapewnienie równych szans edukacyjnych małym mieszkańcom. Zamiast jedna pomyśleć np. o odtworzeniu przedszkola publicznego przy ul. Jagiellońskiej, prezydent woli budynek po nim wydzierżawić swojej koleżance partyjnej Katarzynie Hall. Nota bene byłej minister, która jest głównym sprawcą całego zamieszania wokół sześciolatków i osobą odpowiedzialną za wiele szkolnych niepowodzeń małych uczniów.
W obecnej sytuacji trudno wyobrazić sobie, żeby władze gmin w kilka miesięcy dobudowały przedszkoli. Z pewnością jednak można oczekiwać, że zgodnie z przepisami zwiększą dopłaty do niepublicznych przedszkoli tak aby rodzice trzylatków mogli w nich uzyskać bezpłatne miejsca edukacji dla swoich dzieci.
A rodzice dzisiejszych trzylatków nie powinni dać się antagonizować przeciw rodzicom starszych dzieci. Ich pociechy już niedługo też będą miały 6 lat.
Tomasz Elbanowski
2 komentarze
a 82% rodziców wybrało w tym roku dwa razy zerówkę. I pójdą do szkoły tak jak ty w wieku siedmiu lat. Ty byś wolał, gdybyś miał dziecko w roczniku 2010 – kolejny teoretyk dziecięcy a rodzice praktycy swoje.
A pan Elbanowski niech nie wrzuca moich dzieci do swojego worka. Patrzac na program szkolny, w porownaniu do mojecgo ,to ja bym wolal jeszcze wczesniej dzieci poslac do szkoly. W zerowce umialem czytac i znalem tabliczke mnozenia do 100 , a dzis 2-ga klasa ma tabliczke mnozenia do 30.